Dworzec autobusowy
3 posters
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Dworzec autobusowy
Odjeżdżają z niego autokary, przewożące mieszkańców Ratoil do Sayther, w okolice Zoltwest, czy też w pobliże Pasandil.
Oprócz tego znajduje się tu przystanek zwykłych linii miejskich, dowożących w najróżniejsze lokalizacje w obrębie miasta.
Oprócz tego znajduje się tu przystanek zwykłych linii miejskich, dowożących w najróżniejsze lokalizacje w obrębie miasta.
Mistrz Gry- Administrator
- Liczba postów : 134
Dołączył : 13/10/2009
Skąd : zewsząd
Re: Dworzec autobusowy
Ratoil, nieoficjalna stolica Leroth. Gdzie indziej mogła się udać istota poszukująca informacji? Jeśli tylko posiadało się odpowiednie kontakty oraz ilość pieniędzy, wszystko stawało się możliwe. Na szczęście Isilvaer miał dobre źródła. Jeśli pies zaskomlał na drugim końcu miasta, jego szpiedzy o tym wiedzieli. Mroczny Elf nie był jedynym assasinem na terenie miasta. Mieszkańcy Ratoil mogliby się bardzo zdziwić, gdyby wiedzieli, ilu skrytobójców przemyka codziennie ulicami, wykonując swoje zadania. Tak naprawdę nikt nie mógł się czuć bezpieczny, jednak większość ludzi żyła w słodkiej nieświadomości. Lata obcowania z rasą Drowów nauczyły ostrożności. Człowiek nie był w stanie przewidzieć, co planuje Mroczny Elf. Potrzeba było wiele sprytu, aby przejrzeć jego zamiary. Już samo zadawanie się z przedstawicielami wyznawców Loth budziło nieprzyjemne podejrzenia. Jeśli ktoś rozmawiał z Isilvaerem, było tylko kilka możliwości: albo miał brudny interes do załatwienia, albo był bardzo zdesperowany, lub ewentualnie bardzo pewny siebie. Niektórzy ludzie nadal wierzyli, że potrafią się obchodzić z Mrocznymi Elfami. Większość z nich ginęła jedynie z powodu własnej pychy. Ci inteligentniejsi omijali Drowy szerokim łukiem.
Isilvaer nie czuł się szczególnie skrzywdzony negatywnym nastawieniem ludzi do jego osoby. Można powiedzieć, że zdążył się przyzwyczaić. W końcu to jeden z lerothańskich mędrców stwierdził, że Mroczne Elfy nie są zdolne do miłości. Co więcej, sam Syt'h się z nim zgadzał. Uczuć towarzyszących mu w codziennym życiu nie sposób było nazwać szlachetnymi. Isilvaer nie znał współczucia, litości, ani honoru. Ludziom zebranym na autobusowym dworcu przyglądał się z obojętnym wzrokiem. Sam cieszył się jednak sporym zainteresowaniem. Ciemna skóra zlewająca się z mrokiem nocy oraz krwistoczerwone tęczówki ściągały chwilami co odważniejsze, ciekawskie spojrzenia. Elf wsunął dłonie do kieszeni ciemnego płaszcza, opierając się plecami o ścianę niewielkiego budynku informacji. Nie wiedział, jak będzie wyglądał jego informator, jednak był pewien, że pozna go od razu.
Isilvaer nie czuł się szczególnie skrzywdzony negatywnym nastawieniem ludzi do jego osoby. Można powiedzieć, że zdążył się przyzwyczaić. W końcu to jeden z lerothańskich mędrców stwierdził, że Mroczne Elfy nie są zdolne do miłości. Co więcej, sam Syt'h się z nim zgadzał. Uczuć towarzyszących mu w codziennym życiu nie sposób było nazwać szlachetnymi. Isilvaer nie znał współczucia, litości, ani honoru. Ludziom zebranym na autobusowym dworcu przyglądał się z obojętnym wzrokiem. Sam cieszył się jednak sporym zainteresowaniem. Ciemna skóra zlewająca się z mrokiem nocy oraz krwistoczerwone tęczówki ściągały chwilami co odważniejsze, ciekawskie spojrzenia. Elf wsunął dłonie do kieszeni ciemnego płaszcza, opierając się plecami o ścianę niewielkiego budynku informacji. Nie wiedział, jak będzie wyglądał jego informator, jednak był pewien, że pozna go od razu.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
- Przeklęci rodzice nie potrafiący zadbać o dobrobyt własnego dziecka. Jak można tak strasznie obchodzić się z istotą, która kocha ich bezgranicznie i widzi w nich autorytet? Skandal i hańba! - Leah maszerowała dosyć szybkim krokiem - choć nie na tyle, by pięcioletni chłopiec kroczący po jej lewej stronie zostawał w tyle - i warczała pod nosem bardziej rozżalona aniżeli zła, że przez lekkomyślność małżeństwa to ona musi odeskortować Seth'a do domu, zamiast czekać aż jego rodzice zabiorą go ze sobą, a ona będzie mogła zamknąć przedszkole, wrócić do domu, zająć się swoją kotką rosyjską - która już za pewne chodzi po domu rozdrażniona, bo przecież już godzinę temu powinna dostać kolację - i zasiąść w głębokim fotelu z filiżanką zielonej herbaty i dobrą książką, którą zaczęła poprzedniego wieczoru czytać. - Seth, nie biegnij i otwórz oczy, bo jeszcze kogoś... - potrącisz, dokończyła w myślach, zatrzymując się w półkroku. Dopiero po chwili, gdy weszła w snop światła pobliskiej latarni, zdała sobie sprawę, na kogo przypadkiem wpadł jej wychowanek. I jej mina bynajmniej nie wyrażała zachwytu. Chłopiec zadarł blond czuprynkę do góry i wielkimi, zielonymi oczyma wpatrywał się z zachwytem w ciemną postać.
- Czemu masz białe włosy? - spytał bez ceregieli, najwyraźniej zaaferowany widzianą po raz pierwszy istotą do tego stopnia, że całkowicie zapomniał o swojej opiekunce. Szczęśliwie Leah oprzytomniała po minucie. Chrząknęła skrępowana i ruszyła w ich kierunku, zatrzymując się w odległości takiej, by nie stanąć oko w oko z Elfem a jednocześnie na tyle blisko, by jej ogon spokojnie sięgnął Seth'a. Chwyciła malca za kaptur granatowej kurtki i poprzez swój beżowy płaszcz wymacała rękojeść Nessie. Tak na wszelki wypadek. - Najmocniej pana przepraszam, mały śpieszy się do domu. Nic się panu nie stało? - bo bądź co bądź należało coś powiedzieć, nie?
- Czemu masz białe włosy? - spytał bez ceregieli, najwyraźniej zaaferowany widzianą po raz pierwszy istotą do tego stopnia, że całkowicie zapomniał o swojej opiekunce. Szczęśliwie Leah oprzytomniała po minucie. Chrząknęła skrępowana i ruszyła w ich kierunku, zatrzymując się w odległości takiej, by nie stanąć oko w oko z Elfem a jednocześnie na tyle blisko, by jej ogon spokojnie sięgnął Seth'a. Chwyciła malca za kaptur granatowej kurtki i poprzez swój beżowy płaszcz wymacała rękojeść Nessie. Tak na wszelki wypadek. - Najmocniej pana przepraszam, mały śpieszy się do domu. Nic się panu nie stało? - bo bądź co bądź należało coś powiedzieć, nie?
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
Inne rasy potrafiły być na tyle przewidywalne, że Isilvaer nie czuł się z ich strony zagrożony. Nawet jeśli ludzie zachowywali się w stosunku do niego agresywnie, to większość była na tyle rozsądna, aby zrezygnować z fizycznego ataku. Wystarczyło raz w życiu zobaczyć Mrocznego Elfa w walce i już miało się pewność, że lepiej nie mieć takiego wroga. Przez lata większość ras Leroth porzuciła wspaniałą wojenną tradycję na rzecz sztuki dyplomacji. Sytuacja w Podmroku przedstawiała się jednak inaczej. W krainie Mrocznych Elfów walka o przetrwanie nadal stanowiła sens życia,a akademie uczące posługiwania się bronią oraz magią miały się całkiem nieźle. Każdego roku dostarczały one wspaniałych wojowników gotowych walczyć w imię Pajęczej Królowej.
Isilvaerowi z początku trudno było się odnaleźć w realiach Powierzchni, nauka zajęła mi sporo czasu. Szczególnie trudne okazało się wykorzenienie pewnych nawyków. Gdyby na ulicach Ched Nasad potrąciło go jakieś dziecko, z pewnością nie skończyłoby się to dla szkraba dobrze.
- Wszystko w porządku - odpowiedział mężczyzna, ignorując chłopca. Właściwie bez problemu mógłby go w odpowiedniej chwili pochwycić, aby uniknąć zderzenia. Nie był jednak pewien, jak zareagowaliby świadkowie, gdyby położył swoje ciemne dłonie na niewinnym dziecku. Bezpieczniej było pozwolić małemu człowiekowi na siebie wpaść. Isilvaer zerknął tylko na malca z góry. Tak zakończyła się wspaniała przygoda Setha. Wtedy jednak czułe na najmniejsze zmiany światła oczy Mrocznego Elfa dostrzegły ogon, pokryty błyszczącą łuską. Isilvaer szybko zorientował się, że należy on do kobiety towarzyszącej chłopcu. Przyjrzał się jej baczniej, chociaż wątpił, by to z nią miał się spotkać.
- Spieszycie się do domu?- spytał dla pewności.
Isilvaerowi z początku trudno było się odnaleźć w realiach Powierzchni, nauka zajęła mi sporo czasu. Szczególnie trudne okazało się wykorzenienie pewnych nawyków. Gdyby na ulicach Ched Nasad potrąciło go jakieś dziecko, z pewnością nie skończyłoby się to dla szkraba dobrze.
- Wszystko w porządku - odpowiedział mężczyzna, ignorując chłopca. Właściwie bez problemu mógłby go w odpowiedniej chwili pochwycić, aby uniknąć zderzenia. Nie był jednak pewien, jak zareagowaliby świadkowie, gdyby położył swoje ciemne dłonie na niewinnym dziecku. Bezpieczniej było pozwolić małemu człowiekowi na siebie wpaść. Isilvaer zerknął tylko na malca z góry. Tak zakończyła się wspaniała przygoda Setha. Wtedy jednak czułe na najmniejsze zmiany światła oczy Mrocznego Elfa dostrzegły ogon, pokryty błyszczącą łuską. Isilvaer szybko zorientował się, że należy on do kobiety towarzyszącej chłopcu. Przyjrzał się jej baczniej, chociaż wątpił, by to z nią miał się spotkać.
- Spieszycie się do domu?- spytał dla pewności.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
Aasimary nie były rasą pałającą się walką. Nie, nie, one preferowały dyplomatyczny sposób rozwiązywania problemów. W przeciwieństwie do większości ras nie miały w pogardzie słabszych od nich ludzi, szanowały ich i lubiły przebywać w ich otoczeniu. Być może dlatego Leah także tak łatwo było przystosować się do przebywania pośród ludzi i zapomnieć o swojej inności. Bo w końcu nie spotkała jeszcze w swoim krótkim życiu nikogo, kto miałby ogon. Nawet wśród przedstawicieli Aasimarów było to dosyć rzadko spotykane.
Jeśli chodziło o Drowów, Lea nigdy nie miała z nimi styczności, acz wystarczył jej szczegółowy opis babki w dzieciństwie i straszne historie o ich nieprzyjaznej naturze. Owszem, Leah nie oceniała nikogo po pozorach i nie miała w zwyczaju przyklejać nikomu metki, ale ciężko było powstrzymać odruch obronny, gdy miało się do czynienia z kimś, kto powszechnie uważany był za złego a osobiście nigdy nie miało się z takową istotą przyjemności.
Seth'owi wyraźnie nie przypadło do gustu, że został przez dziwnego człowieka całkowicie zignorowany i już miał wyrazić swoje niezadowolenie, gdy kobieta przysłoniła jego wąskie wargi czarną łuską, zasłaniając go przy tym dyskretnie swoim ciałem. Dłonie wciąż wciśnięte miała głęboko w kieszenie płaszcza, czując się pewniej, gdy pod palcami wyczuwała przyjemną twardość sztyletu.
- Seth śpieszy się do domu, jego rodzicom wypadło zebranie samorządu i ja muszę go odprowadzić. - odparła, prostując jego pytanie. Jeszcze tego brakowało, by pomyślał, iż chłopiec jest jej synkiem. I zrobiła coś, czego w sumie sama się nie spodziewała. Mianowicie jej oblicze rozjaśnił subtelny, całkiem przyjazny uśmiech. I za cholerę nie potrafiła sobie wytłumaczyć, dlaczego uśmiecha się do tak podejrzanie wyglądającego typa.
Jeśli chodziło o Drowów, Lea nigdy nie miała z nimi styczności, acz wystarczył jej szczegółowy opis babki w dzieciństwie i straszne historie o ich nieprzyjaznej naturze. Owszem, Leah nie oceniała nikogo po pozorach i nie miała w zwyczaju przyklejać nikomu metki, ale ciężko było powstrzymać odruch obronny, gdy miało się do czynienia z kimś, kto powszechnie uważany był za złego a osobiście nigdy nie miało się z takową istotą przyjemności.
Seth'owi wyraźnie nie przypadło do gustu, że został przez dziwnego człowieka całkowicie zignorowany i już miał wyrazić swoje niezadowolenie, gdy kobieta przysłoniła jego wąskie wargi czarną łuską, zasłaniając go przy tym dyskretnie swoim ciałem. Dłonie wciąż wciśnięte miała głęboko w kieszenie płaszcza, czując się pewniej, gdy pod palcami wyczuwała przyjemną twardość sztyletu.
- Seth śpieszy się do domu, jego rodzicom wypadło zebranie samorządu i ja muszę go odprowadzić. - odparła, prostując jego pytanie. Jeszcze tego brakowało, by pomyślał, iż chłopiec jest jej synkiem. I zrobiła coś, czego w sumie sama się nie spodziewała. Mianowicie jej oblicze rozjaśnił subtelny, całkiem przyjazny uśmiech. I za cholerę nie potrafiła sobie wytłumaczyć, dlaczego uśmiecha się do tak podejrzanie wyglądającego typa.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
Asimary, były jak zupełnie przeciwieństwo Mrocznych Elfów. Szlachetne, uprzejme oraz honorowe, określały niemal wszystko to, co Drowy uznawały za słabość. Właśnie dlatego nie cieszyły się ich szacunkiem, choć przedstawiciele obu raz mieli niewiele okazji do spotkań. Niewiele Asimarów schodziło do Podmroku,a jeszcze mniej Mrocznych Elfów wychodziło na Powierzchnię. Nic więc dziwnego, że kobieta zaciekawiła Isilvaera. Oczywiście potrafił to doskonale ukryć, podświadomie nie chcąc jej zbyt szybko spłoszyć. Elf był dobrym obserwatorem, dlatego mógł wiele wywnioskować choćby z samego zachowania wężycy. Już po jej tłumaczeniach zorientował się, iż musi być osobą nieco naiwną. Stanowiła doskonałą ofiarę dla kogoś takiego jak pan Syt'h. Mężczyzna podejrzewał, że bez większych trudności byłby w stanie wzbudzić jej współczucie lub litość. Oczywiście, nieznajoma nie traciła czujności. Świadczyły o tym jej opiekuńcze odruchy względem chłopca.
- Rozumiem - zapewnił ją miękko. Uśmiech kobiety tylko utwierdził elfa w jego domysłach. Zdobycie jej zaufania, nie powinno zająć wiele czasu. Głodny informacji Isilvaer pozwolił sobie spojrzeń w błękitne oczy Asimara. Ze spojrzenia zawsze można było wiele wyczytać, nawet jeśli chodziło o Mrocznego Elfa. Z drugiej strony Syt'h do końca nie był pewien, co nim kieruje. Podejrzewał, że to zwykła ciekawość oraz chęć wykorzystania czasu, jaki pozostał do zjawienia się jego informatora.
- Rozumiem - zapewnił ją miękko. Uśmiech kobiety tylko utwierdził elfa w jego domysłach. Zdobycie jej zaufania, nie powinno zająć wiele czasu. Głodny informacji Isilvaer pozwolił sobie spojrzeń w błękitne oczy Asimara. Ze spojrzenia zawsze można było wiele wyczytać, nawet jeśli chodziło o Mrocznego Elfa. Z drugiej strony Syt'h do końca nie był pewien, co nim kieruje. Podejrzewał, że to zwykła ciekawość oraz chęć wykorzystania czasu, jaki pozostał do zjawienia się jego informatora.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
Owszem, bardzo możliwe, że byli przeciwieństwami. I być może dlatego ciemnoskóry mężczyzna o nieprzeniknionej twarzy i czerwonych oczach tak zafascynował Leah, że zapomniała o niebezpieczeństwie przed jakim ostrzegała ją babka. Nie uśpiła swojej czujności względem dziecka, cały czas mając go blisko za sobą i pilnując, by przypadkiem nie oswobodził się od jej ogona i nie pomknął sam dalej. Co innego, jeśli chodziło o jej osobę. Podświadomie postąpiła krok do przodu, jakby chciała uważniej przyjrzeć się Elfowi, ignorując zupełnie fakt, że w istocie mógł się okazać nieprzyjazny.
Owszem, Lea była osobą naiwną, ale jej tłumaczenia wynikały raczej z przyzwyczajenia do szczerości (proszę, wskażcie mi Aasimara, który kiedykolwiek skłamał). Bo czemuż miałaby nie powiedzieć obcemu mężczyźnie, że idzie odprowadzić swojego wychowanka do rodziców, bo ci nie mieli dla syna czasu? Przecież nie podała adresu, oprócz tego, że wyznała prawdę, nic na tym nie zyskiwał. Delikatna zmiana jakiejś nuty w jego głosie nie uszła uwadze kobiecie, acz mimo nieco zakłopotanego uśmiechu nie dała po sobie nic poznać. Tak w każdym razie jej się wydawało.
- To dlaczego masz białe włosy? - chwila nieuwagi wystarczyła, by Seth odciągnął ogon Lei od ust i zadał męczące go pytanie. Było późno, ale przecież mały spał w przedszkolu a jego rodzice i tak byli w swojej firmie, więc któż miałby wiedzieć, że spóźnili się więcej niż powinni? Aasimarka uśmiechnęła się i ostrożnie opuściła ogon na ramiona chłopca, utrzymując go na wszelki wypadek tuż przy swoim boku i pilnując, by przypadkiem znowu nie doskoczył do Elfa. Jedną z dłoni opuściła na jego jasną czuprynę i czule roztrzepała proste kosmyki, uśmiechając się do malca.
- Nie wypada zadawać tak intymnych pytań nieznajomym. - zganiła dziecko, przy okazji z faktycznym zainteresowaniem przyglądając się mężczyźnie. Bo w sumie ją też ciekawiło, dlaczego jego rasa przy czarnej skórze ma włosy w barwie platyny czy srebrnej bieli.
Owszem, mógł całkiem szybko zdobyć jej zaufanie, ale nie widzę żadnych korzyści dla niego płynących z tej znajomości, Leah również ich nie widziała, więc była przekonana, że nieznajomy nie może mieć złych zamiarów. W końcu co by mu dało skrzywdzenie jej czy dziecka w miejscu pełnym ludzi?
Owszem, Lea była osobą naiwną, ale jej tłumaczenia wynikały raczej z przyzwyczajenia do szczerości (proszę, wskażcie mi Aasimara, który kiedykolwiek skłamał). Bo czemuż miałaby nie powiedzieć obcemu mężczyźnie, że idzie odprowadzić swojego wychowanka do rodziców, bo ci nie mieli dla syna czasu? Przecież nie podała adresu, oprócz tego, że wyznała prawdę, nic na tym nie zyskiwał. Delikatna zmiana jakiejś nuty w jego głosie nie uszła uwadze kobiecie, acz mimo nieco zakłopotanego uśmiechu nie dała po sobie nic poznać. Tak w każdym razie jej się wydawało.
- To dlaczego masz białe włosy? - chwila nieuwagi wystarczyła, by Seth odciągnął ogon Lei od ust i zadał męczące go pytanie. Było późno, ale przecież mały spał w przedszkolu a jego rodzice i tak byli w swojej firmie, więc któż miałby wiedzieć, że spóźnili się więcej niż powinni? Aasimarka uśmiechnęła się i ostrożnie opuściła ogon na ramiona chłopca, utrzymując go na wszelki wypadek tuż przy swoim boku i pilnując, by przypadkiem znowu nie doskoczył do Elfa. Jedną z dłoni opuściła na jego jasną czuprynę i czule roztrzepała proste kosmyki, uśmiechając się do malca.
- Nie wypada zadawać tak intymnych pytań nieznajomym. - zganiła dziecko, przy okazji z faktycznym zainteresowaniem przyglądając się mężczyźnie. Bo w sumie ją też ciekawiło, dlaczego jego rasa przy czarnej skórze ma włosy w barwie platyny czy srebrnej bieli.
Owszem, mógł całkiem szybko zdobyć jej zaufanie, ale nie widzę żadnych korzyści dla niego płynących z tej znajomości, Leah również ich nie widziała, więc była przekonana, że nieznajomy nie może mieć złych zamiarów. W końcu co by mu dało skrzywdzenie jej czy dziecka w miejscu pełnym ludzi?
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
Asimary były szlachetne aż do bólu. Niemal brzydziły się kłamstwem. Najbardziej przypominały chyba rasę jasnoskórych Elfów, jednak pobratymcy Isilvaera byli w przeciwieństwie do niebiańczyków nie tyle dumni, co wyniośli.
W każdym razie wszystko obracało się na korzyść Drowa. Z zadowoleniem zauważył, że w nieznajomej może czytać niemal z taką łatwością, jak czyta się w otwartej księdze. Brunetka nawet nie starała się ukryć swojego zaciekawienia. Isilvaer przywykł do tego charakterystycznego rodzaju ciekawości, nieczęsto jednak trafiała mu się sytuacja, kiedy to on był kimś równie zafascynowany. Kątek oka nieustannie śledził wężowy ogon rozważając jego pochodzenie. Leah raczej nie wyglądała na czarodziejkę. Wprawdzie Mroczny Elf wyczuwał otaczającą ją poświatę energii, ale był to element charakterystyczny dla rasy Asimarów. Rozważania przerwał wysoki głosik dziecka. A Isilvaerowi już niemal udało się zapomnieć o irytującej obecności młodego człowieka. Ludzkie dzieci różniły się od elfich potomków. Były zdecydowanie bardziej nieporadne i zależne od swoich rodziców. W Podmroku nikt specjalnie nie dbał o młode pokolenie. Jeśli ginęło dziecko, na jego miejscu pojawiało się kolejne. Tylko najlepszym dane było przetrwać.
- Bo jestem Mrocznym Elfem..- odpowiedział dość wyczerpująco Isilvaer. Uznał, że to wystarczy. Niektórzy rodzice wykorzystywali właśnie jego rasę, jako tradycyjne straszydła dla niegrzecznych milusińskich. Syt'h liczył, że podobnie było w przypadku chłopczyka. Wprawdzie nie znał się na dzieciach, ale uznał, że odrobina strachu zamknie człowiekowi usta. Oczywiście przy swoich słowach nie omieszkał obrzucić podopiecznego kobiety groźnym spojrzeniem szkarłatnych oczu.
W każdym razie wszystko obracało się na korzyść Drowa. Z zadowoleniem zauważył, że w nieznajomej może czytać niemal z taką łatwością, jak czyta się w otwartej księdze. Brunetka nawet nie starała się ukryć swojego zaciekawienia. Isilvaer przywykł do tego charakterystycznego rodzaju ciekawości, nieczęsto jednak trafiała mu się sytuacja, kiedy to on był kimś równie zafascynowany. Kątek oka nieustannie śledził wężowy ogon rozważając jego pochodzenie. Leah raczej nie wyglądała na czarodziejkę. Wprawdzie Mroczny Elf wyczuwał otaczającą ją poświatę energii, ale był to element charakterystyczny dla rasy Asimarów. Rozważania przerwał wysoki głosik dziecka. A Isilvaerowi już niemal udało się zapomnieć o irytującej obecności młodego człowieka. Ludzkie dzieci różniły się od elfich potomków. Były zdecydowanie bardziej nieporadne i zależne od swoich rodziców. W Podmroku nikt specjalnie nie dbał o młode pokolenie. Jeśli ginęło dziecko, na jego miejscu pojawiało się kolejne. Tylko najlepszym dane było przetrwać.
- Bo jestem Mrocznym Elfem..- odpowiedział dość wyczerpująco Isilvaer. Uznał, że to wystarczy. Niektórzy rodzice wykorzystywali właśnie jego rasę, jako tradycyjne straszydła dla niegrzecznych milusińskich. Syt'h liczył, że podobnie było w przypadku chłopczyka. Wprawdzie nie znał się na dzieciach, ale uznał, że odrobina strachu zamknie człowiekowi usta. Oczywiście przy swoich słowach nie omieszkał obrzucić podopiecznego kobiety groźnym spojrzeniem szkarłatnych oczu.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
Nie niemal a faktycznie kłamstwem się brzydziły i unikały go jak ognia. Do oszustw posuwały się tylko w skrajnych przypadkach, kiedy to miały do wyboru zło i większe zło. Naturalnie wybierały to mniejsze.
Czujnemu spojrzeniu Leah nie uszedł fakt, że nieznajomy wciąż śledził jej ogon. I naturalnie zdziwiło ją to, bo przecież przywykła już do tego, że wszyscy zaakceptowali jej rzadko spotykaną ułomność. Choć może określenie 'ułomność' w tym przypadku jest złe, lepiej powiedzieć, że było to darem. I nie oparła się pokusie, by skupić na sobie jego wzrok. Ogon, którym do tej pory oplatała Seth'a, teraz poszybował w kierunku twarzy Aasimarki (wygodnie było nie wyciągać dłoni, naprawdę) i odgarnął niechciane kosmyki ze skroni za ucho. A później zrobiła jedną z głupszych rzeczy, jakie mogła zrobić. Mianowicie wyciągnęła ogon w kierunku nieznajomego i delikatnie musnęła nim jasne włosy.
- Taka odpowiedź nie usatysfakcjonuje dziecka. - zauważyła, choć nie jestem pewna, czy przypadkiem nie tyczyła się także i jej. - Ale nie powinieneś kochanie wypytywać pana o takie sprawy. To wina genetyki, wytłumaczę ci to jutro w przedszkolu. - zwróciła się do malca, mimo to wciąż utrzymując nieznajomego na oku. Prawdę powiedziawszy najchętniej już by poszła, odprowadziła małego i, być może, przypadkiem trafiłaby jeszcze raz na Drowa, gdyby tak chciał dobry los. Z drugiej jednak strony los nie był aż tak przyjazny i lubił płatać figle. A znając szczęście Lei, pewnie widzi tegoż pana po raz pierwszy i ostatni.
Czujnemu spojrzeniu Leah nie uszedł fakt, że nieznajomy wciąż śledził jej ogon. I naturalnie zdziwiło ją to, bo przecież przywykła już do tego, że wszyscy zaakceptowali jej rzadko spotykaną ułomność. Choć może określenie 'ułomność' w tym przypadku jest złe, lepiej powiedzieć, że było to darem. I nie oparła się pokusie, by skupić na sobie jego wzrok. Ogon, którym do tej pory oplatała Seth'a, teraz poszybował w kierunku twarzy Aasimarki (wygodnie było nie wyciągać dłoni, naprawdę) i odgarnął niechciane kosmyki ze skroni za ucho. A później zrobiła jedną z głupszych rzeczy, jakie mogła zrobić. Mianowicie wyciągnęła ogon w kierunku nieznajomego i delikatnie musnęła nim jasne włosy.
- Taka odpowiedź nie usatysfakcjonuje dziecka. - zauważyła, choć nie jestem pewna, czy przypadkiem nie tyczyła się także i jej. - Ale nie powinieneś kochanie wypytywać pana o takie sprawy. To wina genetyki, wytłumaczę ci to jutro w przedszkolu. - zwróciła się do malca, mimo to wciąż utrzymując nieznajomego na oku. Prawdę powiedziawszy najchętniej już by poszła, odprowadziła małego i, być może, przypadkiem trafiłaby jeszcze raz na Drowa, gdyby tak chciał dobry los. Z drugiej jednak strony los nie był aż tak przyjazny i lubił płatać figle. A znając szczęście Lei, pewnie widzi tegoż pana po raz pierwszy i ostatni.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
Dlatego właśnie nie mogły się cieszyć szacunkiem Drowów, które uważały je za słabe istoty. Warunkiem przetrwania w świecie Podmroku były kłamstwa, zdrady i fałsz. Należało mieć świadomość, że ktoś tylko czeka na Twoje potknięcie, lub chwilę słabości. W dodatku cios mógł zadać każdy, nawet 'rodzina'. To wszystko sprawiało, że Mroczne Elfy nie zmieniały się od wieków, podobnie jak opinia o nich. Ufne, ceniące prawdę Asimary były w tym wypadku bardzo łatwym celem dla każdego Drowa. Zdobycie ich litości wydawało się prostsze, niż odebranie cukierka ludzkiemu dziecku. Isilvaer chciał przekonać się o tym osobiście.
Zachował spokój, kiedy pokryty łuskami ogon pomknął w jego kierunku. Był przekonany, że raczej nie służy on jako broń, bardziej jak dodatkowa kończyna. Asimarka mogła się nim swobodnie posługiwać, a skoro nie robił krzywdy chłopcu, to i Isilvaera nie powinien zranić. Oczywiście elf nie pomylił się, choć nie przywykł do tego typu fizycznych kontaktów. Zwykle ludzie trzymali się na dystans, tymczasem w kobiecie ciekawość przezwyciężyła strach oraz ostrożność. Kolejna cecha warta wykorzystania. Syt'h podniósł wzrok na szatynkę, kiedy zwróciła się bezpośrednio do niego. Raczej logiczne było to, że miał z dziećmi niewielkie doświadczenie. Nie znał ich niezaspokojonych pokładów dociekliwych pytań, znał za to kilka sposobów, żeby uciszyć gadatliwą dzieciarnię. Całą sprawę przemilczał, przysłuchując się temu, jak nauczycielka łagodnie skarciła swojego podopiecznego. Kiedyś zapewne nie mógłby się nadziwić takiemu traktowaniu, ale z czasem przywykł.
Zachował spokój, kiedy pokryty łuskami ogon pomknął w jego kierunku. Był przekonany, że raczej nie służy on jako broń, bardziej jak dodatkowa kończyna. Asimarka mogła się nim swobodnie posługiwać, a skoro nie robił krzywdy chłopcu, to i Isilvaera nie powinien zranić. Oczywiście elf nie pomylił się, choć nie przywykł do tego typu fizycznych kontaktów. Zwykle ludzie trzymali się na dystans, tymczasem w kobiecie ciekawość przezwyciężyła strach oraz ostrożność. Kolejna cecha warta wykorzystania. Syt'h podniósł wzrok na szatynkę, kiedy zwróciła się bezpośrednio do niego. Raczej logiczne było to, że miał z dziećmi niewielkie doświadczenie. Nie znał ich niezaspokojonych pokładów dociekliwych pytań, znał za to kilka sposobów, żeby uciszyć gadatliwą dzieciarnię. Całą sprawę przemilczał, przysłuchując się temu, jak nauczycielka łagodnie skarciła swojego podopiecznego. Kiedyś zapewne nie mógłby się nadziwić takiemu traktowaniu, ale z czasem przywykł.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
No cóż, Aasimarom nie zależało na szacunku istot tak podłych i niegodziwych jak Mroczne Elfy. Ale jak to zwykle w życiu bywa, zawsze znajdzie się taki przypadek, co to będzie chciał na własnej skórze przekonać się jak to rzeczywiście z drugą rasą jest. Najwidoczniej w tym wieku miała to być Leah, zbyt ciekawa i lekceważąca, by zaprzątać sobie głowę potencjalnym zagrożeniem i ryzykiem, jakie niosły ze sobą kolejne minuty rozmowy z Elfem.
Wcale nie podoba mi się, że Isilvaer miał wyraźną ochotę zabawić się naszym kosztem, ale cóż począć. Lea nie zdawała sobie z tego sprawy, jak zahipnotyzowana wpatrując się w Drowa. W sumie nie zrobił jej nic, nawet, gdy odważyła się go dotknąć. To już było coś, prawda? Dlatego też ośmielona, postąpiła krok w jego kierunku.
Druga sprawa, skoro Sauveterre nigdy dotąd nie spotkała osobnika z jego rasy, nie mogła wiedzieć, jak wychowują swoje dzieci, więc logicznym wydaje się, że spodziewała się tak okrutnego traktowania (przetrwają najsilniejsi? proszę, to było modne w starożytności, kiedy położnictwo nie było na tak zaawansowanym etapie). No i nie pomyślała też o tym, że nieznajomy może nie znać się na dzieciach.
Zganiony Seth naburmuszył się. Skrzyżował rączki na piersi, wydął w niezadowoleniu usteczka i stał w milczeniu, licząc na to, że brak jego nad aktywności zainteresuje kobietę.
Na jego nieszczęście, teraz była pochłonięta innym chłopcem.
- Może to niestosowne i zrozumiem, jeśli ma pan własne, niecierpiące zwłoki sprawy, ale może ma pan ochotę na krótki spacer a później na lampkę wina? - spytała, dosyć niepewnym tonem. Dlaczego? Tego wytłumaczyć nie potrafiła nawet przed samą sobą. Ot, chciała uważniej przyjrzeć się nieznajomemu, być może przekonać się czy faktycznie jego rasa jest aż tak nieprzyjemna, jak jej opowiadano. W zasadzie wystarczyło wsiąść w odpowiedni autobus a już po dziesięciu minutach Seth znalazł by się w domu. I mogłaby zaprosić Drowa do jakiejś knajpki. Bo na swoje szczęście nie była aż tak naiwna, żeby zapraszać go od razu do swojego mieszkania.
Wcale nie podoba mi się, że Isilvaer miał wyraźną ochotę zabawić się naszym kosztem, ale cóż począć. Lea nie zdawała sobie z tego sprawy, jak zahipnotyzowana wpatrując się w Drowa. W sumie nie zrobił jej nic, nawet, gdy odważyła się go dotknąć. To już było coś, prawda? Dlatego też ośmielona, postąpiła krok w jego kierunku.
Druga sprawa, skoro Sauveterre nigdy dotąd nie spotkała osobnika z jego rasy, nie mogła wiedzieć, jak wychowują swoje dzieci, więc logicznym wydaje się, że spodziewała się tak okrutnego traktowania (przetrwają najsilniejsi? proszę, to było modne w starożytności, kiedy położnictwo nie było na tak zaawansowanym etapie). No i nie pomyślała też o tym, że nieznajomy może nie znać się na dzieciach.
Zganiony Seth naburmuszył się. Skrzyżował rączki na piersi, wydął w niezadowoleniu usteczka i stał w milczeniu, licząc na to, że brak jego nad aktywności zainteresuje kobietę.
Na jego nieszczęście, teraz była pochłonięta innym chłopcem.
- Może to niestosowne i zrozumiem, jeśli ma pan własne, niecierpiące zwłoki sprawy, ale może ma pan ochotę na krótki spacer a później na lampkę wina? - spytała, dosyć niepewnym tonem. Dlaczego? Tego wytłumaczyć nie potrafiła nawet przed samą sobą. Ot, chciała uważniej przyjrzeć się nieznajomemu, być może przekonać się czy faktycznie jego rasa jest aż tak nieprzyjemna, jak jej opowiadano. W zasadzie wystarczyło wsiąść w odpowiedni autobus a już po dziesięciu minutach Seth znalazł by się w domu. I mogłaby zaprosić Drowa do jakiejś knajpki. Bo na swoje szczęście nie była aż tak naiwna, żeby zapraszać go od razu do swojego mieszkania.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
Naiwność Leah w połączeniu z jej brakiem doświadczenia, jeśli chodzi o zachowanie Mrocznych Elfów, mogły ją szybko zgubić. Dziewczyna zapewne odczytywała uprzejmość Isilvaera, jako próbę nawiązania jakiś bliskich kontaktów. Może sądziła nawet, że chce się zaprzyjaźnić? Niejednego człowieka rozbawiłaby jej łatwowierność. Oczywiście nie twierdzę, iż Mroczne Elfy nie są zdolne do szlachetniejszych uczuć, aczkolwiek w każdej chwili gotowe są poświęcić swoich bliskich, aby ocalić siebie. W ich świecie matki nie giną w obronie dzieci. Skazują je na śmierć, a same ratują się ucieczką. Właśnie tak to wygląda.
Propozycja Asimarki nieco zaskoczyła Drowa. Przez moment był w stanie sądzić, że przedszkolanka jest po prostu odważna i chce się w jakiś sposób zbuntować, pokazując się w towarzystwie Mrocznego Elfa. Szybko pozbył się tego wrażenia, rozbawiony swoim pomysłem. Białe zęby odsłonięte w nieznacznym uśmiechu odcinały się na tle ciemnej skóry równie kontrastowo, co białka czerwonych oczu.
- Właściwie czekam tu na kogoś - odpowiedział, przyglądając się twarzy szatynki. Był bardzo ciekaw emocji, jakie wywoła jego odmowa. W końcu zrobił to delikatnie, posługując się zręcznie wymówką. Jeśli chciał, to potrafił. Czasami sam był zaskoczony swoimi ludzkimi zachowaniami, ale nie mógł traktować kobiet z Powierzchni, jak Drowek. Między nimi istniała ogromna przepaść, choć oczywiście znalazłoby się kilka cech wspólnych. Mroczne Elfki z natury były okrutne, wyniosłe, dumne i zachłanne. Pomiatanie mężczyznami sprawiało im sporą radość. Tymczasem z dala od Podmroku wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Ludzkie kobiety przypominały raczej delikatne kwiaty, z którymi należy obchodzić się ostrożnie, i które należy chronić. Isilvaer uważał to za co najmniej interesujące, jednak nigdy nie miał okazji głębiej się w temat zagłębić.
Od jego ostatniego zadania minęło sporo czasu. Teraz musiał tylko zachowywać czujność i zbierać informacje. Pozostawało mu sporo wolnego czasu, w sam raz na doświadczenia z Asimarką. Isilvaer był ciekaw, jak szybko osiągnie cel, jeśli wszystko odpowiednio rozegra.
Propozycja Asimarki nieco zaskoczyła Drowa. Przez moment był w stanie sądzić, że przedszkolanka jest po prostu odważna i chce się w jakiś sposób zbuntować, pokazując się w towarzystwie Mrocznego Elfa. Szybko pozbył się tego wrażenia, rozbawiony swoim pomysłem. Białe zęby odsłonięte w nieznacznym uśmiechu odcinały się na tle ciemnej skóry równie kontrastowo, co białka czerwonych oczu.
- Właściwie czekam tu na kogoś - odpowiedział, przyglądając się twarzy szatynki. Był bardzo ciekaw emocji, jakie wywoła jego odmowa. W końcu zrobił to delikatnie, posługując się zręcznie wymówką. Jeśli chciał, to potrafił. Czasami sam był zaskoczony swoimi ludzkimi zachowaniami, ale nie mógł traktować kobiet z Powierzchni, jak Drowek. Między nimi istniała ogromna przepaść, choć oczywiście znalazłoby się kilka cech wspólnych. Mroczne Elfki z natury były okrutne, wyniosłe, dumne i zachłanne. Pomiatanie mężczyznami sprawiało im sporą radość. Tymczasem z dala od Podmroku wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Ludzkie kobiety przypominały raczej delikatne kwiaty, z którymi należy obchodzić się ostrożnie, i które należy chronić. Isilvaer uważał to za co najmniej interesujące, jednak nigdy nie miał okazji głębiej się w temat zagłębić.
Od jego ostatniego zadania minęło sporo czasu. Teraz musiał tylko zachowywać czujność i zbierać informacje. Pozostawało mu sporo wolnego czasu, w sam raz na doświadczenia z Asimarką. Isilvaer był ciekaw, jak szybko osiągnie cel, jeśli wszystko odpowiednio rozegra.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Dworzec autobusowy
Mogły, ale jak do tej pory jeszcze nie zgubiły. Nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość, bo jeśli zaczniemy, wyda się, że niejaki doktorek zainteresuje się postacią Lei na tle seksualnym a ona zapewne ulegnie. I nic nam poznawanie przyszłości nie dało, jedynie zmusiło do niecierpliwego wyczekiwania, kiedy też nadejdzie ta fascynująca tudzież straszna (w momencie, gdyby Syt'h chciał zrobić coś złego aasimarce) przyszłość.
Sprostujmy najpierw, że dziewczyna nie odczytywała uprzejmości Elfa jako chęć bliższego poznania z tej prostej przyczyny, że raczej sprawiał na niej wrażenie oschłego i bezuczuciowego niż uprzejmego.
Nie odwzajemniła uśmiechu tylko dlatego, że uśmiech Drowa nie był przyjemny. Raczej drwiący i nieco przerażający. Podświadomie napięła mięśnie ud, jakby gotowa do pochwycenia dziecka i ucieczki.
- Och, w takim razie tylko zawracam panu niepotrzebnie głowę. Przepraszam, dobranoc. - zmieszała się. A czego innego można się było spodziewać? Uśmiechnęła się niepewnie i skinęła mężczyźnie głową. Szczęśliwie, autobus na który czekała powoli toczył się w kierunku przystanku, więc nie narażała się na zbytnią kompromitację. Ogonem zagarnęła obrażonego Setha i stanęła bokiem (szczęście, że nie tyłem) do mężczyzny.
A mnie osobiście bardzo podoba się porównanie do delikatnych kwiatów. Zaiste, opiekowanie się taką istotą mogłoby być dla Drowa niezwykle trudnym wyzwaniem. Aż kusi żeby spytać, czy byłby gotowy się podjąć wyzwania.
Sprostujmy najpierw, że dziewczyna nie odczytywała uprzejmości Elfa jako chęć bliższego poznania z tej prostej przyczyny, że raczej sprawiał na niej wrażenie oschłego i bezuczuciowego niż uprzejmego.
Nie odwzajemniła uśmiechu tylko dlatego, że uśmiech Drowa nie był przyjemny. Raczej drwiący i nieco przerażający. Podświadomie napięła mięśnie ud, jakby gotowa do pochwycenia dziecka i ucieczki.
- Och, w takim razie tylko zawracam panu niepotrzebnie głowę. Przepraszam, dobranoc. - zmieszała się. A czego innego można się było spodziewać? Uśmiechnęła się niepewnie i skinęła mężczyźnie głową. Szczęśliwie, autobus na który czekała powoli toczył się w kierunku przystanku, więc nie narażała się na zbytnią kompromitację. Ogonem zagarnęła obrażonego Setha i stanęła bokiem (szczęście, że nie tyłem) do mężczyzny.
A mnie osobiście bardzo podoba się porównanie do delikatnych kwiatów. Zaiste, opiekowanie się taką istotą mogłoby być dla Drowa niezwykle trudnym wyzwaniem. Aż kusi żeby spytać, czy byłby gotowy się podjąć wyzwania.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Dworzec autobusowy
I po raz kolejny wyszła jej niewiedza. Skoro zachowanie Isilvaera uznawała za oschłe lub chłodne, to widocznie nie spotkała jeszcze prawdziwego Drowa z Podmroku. Taki osobnik prawdopodobnie, po pierwsze nie obszedłby się tak delikatnie z Sethem, który na niego wpadł,a po drugie opiekunkę chłopca obdarzyłby jedynie pogardliwym spojrzeniem, nie wdając się w rozmowę z Asimarką.
Tymczasem Isilvaer nawet nie dotknął malucha, odpowiedział na jego pytanie i zainteresował się samą Leah. Można powiedzieć, że miała szczęście trafiając akurat na młodego Syth'a.
- Dobranoc..- rzucił na tyle głośno, aby mogła go usłyszeć. Kiedy tylko obróciła się, żeby odejść, z zaciekawieniem zerknął na jej ogon. Niestety jego początek był skutecznie ukryty pod płaszczem. W pewnej chwili pokryta łuskami kończyna owinęła się wokół małego chłopca, przygarniając go do kobiety. Interesujące pomyślał Isilvaer. Właśnie wtedy zza autobusu wyłoniła się zgarbiona postać w ciemnym płaszczu. Mężczyzna niewiadomej rasy spieszył w kierunku przystanku. Mroczny Elf już wiedział, że to on jest celem jego podróży. Ostatni raz pozwolił sobie zerknąć na Asimarkę,a potem ruszył na spotkanie swojemu pobratymcowi. Oddalili się już wspólnie, rozmawiając w Czarnej Mowie Drowów.
Tymczasem Isilvaer nawet nie dotknął malucha, odpowiedział na jego pytanie i zainteresował się samą Leah. Można powiedzieć, że miała szczęście trafiając akurat na młodego Syth'a.
- Dobranoc..- rzucił na tyle głośno, aby mogła go usłyszeć. Kiedy tylko obróciła się, żeby odejść, z zaciekawieniem zerknął na jej ogon. Niestety jego początek był skutecznie ukryty pod płaszczem. W pewnej chwili pokryta łuskami kończyna owinęła się wokół małego chłopca, przygarniając go do kobiety. Interesujące pomyślał Isilvaer. Właśnie wtedy zza autobusu wyłoniła się zgarbiona postać w ciemnym płaszczu. Mężczyzna niewiadomej rasy spieszył w kierunku przystanku. Mroczny Elf już wiedział, że to on jest celem jego podróży. Ostatni raz pozwolił sobie zerknąć na Asimarkę,a potem ruszył na spotkanie swojemu pobratymcowi. Oddalili się już wspólnie, rozmawiając w Czarnej Mowie Drowów.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|