Plac zabaw
5 posters
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Plac zabaw
Wiecznie pełny dzieci i rodziców, którzy z nimi przychodzą. Znaleźć tu można dwie huśtawki, piaskownicę i małą karuzelę.
Mistrz Gry- Administrator
- Liczba postów : 134
Dołączył : 13/10/2009
Skąd : zewsząd
Re: Plac zabaw
Z rękoma w kieszeni oraz w kapturze zaciągniętym na głowę, Ivan podążył w stronę ławki znajdującej się obok zjeżdżalni dla dzieci. Tego wieczora na szczęście na placu zabaw nikogo nie było. Zazwyczaj kręci się tutaj sporo matek ze swoimi pociechami, a te małe biegające i krzyczące potworki nie zachwycały za bardzo elfa. Nie to, że nie lubił małych ludzi, ale zdecydowanie wolał tych starszych.
Z niemałym zadowoleniem patrzył jak jego bose stopy zostawiają ślady na delikatnym piasku. Było dość zimno, ale Ivan tego dzisiaj nie czuł. Może dlatego, że herbata malinowa, którą wypił jakiś czas temu w kawiarni nadal silnie działa na jego organizm, a w ustach ciągle czuł maliny. Z niewiadomego powodu przejechał językiem po zimnych wargach, a po wzruszeniu ramionami wskoczył na ławkę. Usiadł na jej oparciu stawiając bose stopy na zimnych deskach. Ludzie często siadali w inny sposób, którego Ivan wolał nie praktykować. Tak było znacznie wygodniej.
Z niemałym zadowoleniem patrzył jak jego bose stopy zostawiają ślady na delikatnym piasku. Było dość zimno, ale Ivan tego dzisiaj nie czuł. Może dlatego, że herbata malinowa, którą wypił jakiś czas temu w kawiarni nadal silnie działa na jego organizm, a w ustach ciągle czuł maliny. Z niewiadomego powodu przejechał językiem po zimnych wargach, a po wzruszeniu ramionami wskoczył na ławkę. Usiadł na jej oparciu stawiając bose stopy na zimnych deskach. Ludzie często siadali w inny sposób, którego Ivan wolał nie praktykować. Tak było znacznie wygodniej.
Ivan Cloudspire- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ratoil.
Rasa : Leśny Elf.
Re: Plac zabaw
Studia, chociaż niezwykle przyjemne, potrafiły być męczące. Do tego dochodziła jeszcze praca w kawiarnii. Mimo, iż Cyanne nie narzekała na nią, bywała męcząca. Ręka, którą dziewczyna niedawno sobie poparzyła, w prawdzie wyglądała trochę lepiej, ale nadal bolała. Tak jak poradził elf, Cyan obłożyła ją liśćmi mięty, aby następnie ukryć dłoń w skórzanej rękawiczce, butelkowego koloru. Bo akurat dzisiaj na dworze mimo świecącego słońca było zimno. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, czy zaraz nie spadnie śnieg. Albo przynajmniej deszcz.
Cyanne, ubrana w zwykłe trampki oraz jesienny płaszcz, z barwnym szalikiem na szyi, szła w stronę centrum. Miała parę ważnech oraz mniejważnych spraw do załatwienia przed powrotem do mieszkania.
Przechodząc przez park, dziewczyna dostrzegła znajomą, elfią sylwetkę. Zapewne kiedyindziej po prostu poszłaby dalej, jednakże wystarczyło spojrzeć na swoje dłonie, ukryte w rękawiczkach, aby całkiem zmienić plany. Chyan ruszyła w stronę chłopaka. A gdy staneła naprzeciwko niego, uśmiechneła się niepewnie.
-Chciałam podziękować panu za radę. Mięta rzeczywiscie pomaga- powiedziała cicho, co chwila odgarniając włosy z twarzy.
Cyanne, ubrana w zwykłe trampki oraz jesienny płaszcz, z barwnym szalikiem na szyi, szła w stronę centrum. Miała parę ważnech oraz mniejważnych spraw do załatwienia przed powrotem do mieszkania.
Przechodząc przez park, dziewczyna dostrzegła znajomą, elfią sylwetkę. Zapewne kiedyindziej po prostu poszłaby dalej, jednakże wystarczyło spojrzeć na swoje dłonie, ukryte w rękawiczkach, aby całkiem zmienić plany. Chyan ruszyła w stronę chłopaka. A gdy staneła naprzeciwko niego, uśmiechneła się niepewnie.
-Chciałam podziękować panu za radę. Mięta rzeczywiscie pomaga- powiedziała cicho, co chwila odgarniając włosy z twarzy.
Cyanne Whitepeace- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Człowiek
Re: Plac zabaw
Ivan spuścił głowę.Przez chwilę wpatrywał się w trampki dziewczyny, aby zaraz zlustrować wzrokiem swoje gołe stopy. Co ta dziewczyna z kawiarni tutaj robiła?
- Proszę po prostu uważać następnym razem. Mięta nie wszędzie jest dostępna - powiedział równie cicho jak dziewczyna. Zdziwił się, że kelnerka zwróciła się do niego w formie " pan". Może tak już ludzie byli przyzwyczajeni? Nie mówili do siebie na "ty" nawet poza pracą. W sumie to dobrze, po co dziewczyna miałaby od razu zwracać się do niego po imieniu, skoro nawet go nie zna, zresztą - lepiej niech tak zostanie.
Jeśli zaś o miętę chodzi, to był to naturalny lek na rzadko występujący wśród elfów ból głowy. Dlaczego więc nie miałby pomóc ludziom? Oni wypijali i łykali różne rzeczy, więc prawdopodobieństwo, że zwykłe liście mięty nie pomogą na oparzenie było naprawdę małe.
Ivan ściągnął z głowy kaptur, pozwalając brązowym włosom zawinąć się w okół spiczastego ucha.
- Cieszę się, że mogłem pomóc.
- Proszę po prostu uważać następnym razem. Mięta nie wszędzie jest dostępna - powiedział równie cicho jak dziewczyna. Zdziwił się, że kelnerka zwróciła się do niego w formie " pan". Może tak już ludzie byli przyzwyczajeni? Nie mówili do siebie na "ty" nawet poza pracą. W sumie to dobrze, po co dziewczyna miałaby od razu zwracać się do niego po imieniu, skoro nawet go nie zna, zresztą - lepiej niech tak zostanie.
Jeśli zaś o miętę chodzi, to był to naturalny lek na rzadko występujący wśród elfów ból głowy. Dlaczego więc nie miałby pomóc ludziom? Oni wypijali i łykali różne rzeczy, więc prawdopodobieństwo, że zwykłe liście mięty nie pomogą na oparzenie było naprawdę małe.
Ivan ściągnął z głowy kaptur, pozwalając brązowym włosom zawinąć się w okół spiczastego ucha.
- Cieszę się, że mogłem pomóc.
Ivan Cloudspire- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ratoil.
Rasa : Leśny Elf.
Re: Plac zabaw
Cyanne nie rozumiała, dlaczego w towarzystwie elfa czuła się nieswojo. Chociaż, jakby się zastanowić, pdczas rozmowy z nieludzkimi stworzeniami dziewczyna tak reagowała. Tym razem jednak była niezwykle zafascynowana swoim rozmówcą.
Kiedy elf spóścił głowę, Cyan nieznacznie uniosła brwi do góry. Na pewno na początku nie rozpoznał jej bez makijażu. ale czy to dlatego? Może nie podobało mu się nowe towarzystwo? W jednej chwili Cyanne speszyła się, a na jej policzki wpełzł delikatny rumieniec. No tak, przeszkodziła mu w... czymś. Zaraz jej nie będzie!
-Postaram się, chociaż w moim przypadku może to być trudne- bąkneła cicho, będąc wciąż speszoną. Mimowolnie spuściła głowę. Butem zaczeła niepewnie kopać piach, brudząc sobie całe trampki. W odpowiedzi na drugą wypowiedź elfa uśmiechneła się pod nosem, odruchowo odgarniając za ucho zbłąkany kosmyk włosów.
-To ja... nie chcę przeszkadzać- powiedziała, wciąż uparcie molestując wzrokiem swoje stopy.
Kiedy elf spóścił głowę, Cyan nieznacznie uniosła brwi do góry. Na pewno na początku nie rozpoznał jej bez makijażu. ale czy to dlatego? Może nie podobało mu się nowe towarzystwo? W jednej chwili Cyanne speszyła się, a na jej policzki wpełzł delikatny rumieniec. No tak, przeszkodziła mu w... czymś. Zaraz jej nie będzie!
-Postaram się, chociaż w moim przypadku może to być trudne- bąkneła cicho, będąc wciąż speszoną. Mimowolnie spuściła głowę. Butem zaczeła niepewnie kopać piach, brudząc sobie całe trampki. W odpowiedzi na drugą wypowiedź elfa uśmiechneła się pod nosem, odruchowo odgarniając za ucho zbłąkany kosmyk włosów.
-To ja... nie chcę przeszkadzać- powiedziała, wciąż uparcie molestując wzrokiem swoje stopy.
Cyanne Whitepeace- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Człowiek
Re: Plac zabaw
Ivan uśmiechnął się sam do siebie. Nie spodziewał się, aby ktoś mógł przyjść o tej porze na plac zabaw i spokojnie sobie z nim rozmawiać. Nie podejrzewałby też, że mogłaby to być kelnerka z kawiarni, w której nie tak dawno wypił, aż dwie przepyszne herbaty.
Zielone tęczówki nadal uparcie drążyły dziurę w stopach elfa, nie ośmielając się nawet zachwycić pewną urodą dziewczyny. Mimo, że na nią nie patrzył, miał wrażenie, że wie jak wygląda.
- Często masz kłopoty? - odgarnął wpadające do oczu kosmyki i przegryzł wargę. Może mógłby odnaleźć w tej dziewczynie bratnią duszę? On sam wciąż trafiał w nieodpowiednie miejsca i błąkał się bez celu narażając swoje życie. Bez problemu przeszedł z formalnej formy, na bardziej osobistą. W końcu co mu szkodzi?
- Nie przeszkadzasz - zszedł z ławki wkładając ręce do kieszeni. Stanął do dziewczyny tyłem, a oczy wbił w bezchmurne niebo.
Zielone tęczówki nadal uparcie drążyły dziurę w stopach elfa, nie ośmielając się nawet zachwycić pewną urodą dziewczyny. Mimo, że na nią nie patrzył, miał wrażenie, że wie jak wygląda.
- Często masz kłopoty? - odgarnął wpadające do oczu kosmyki i przegryzł wargę. Może mógłby odnaleźć w tej dziewczynie bratnią duszę? On sam wciąż trafiał w nieodpowiednie miejsca i błąkał się bez celu narażając swoje życie. Bez problemu przeszedł z formalnej formy, na bardziej osobistą. W końcu co mu szkodzi?
- Nie przeszkadzasz - zszedł z ławki wkładając ręce do kieszeni. Stanął do dziewczyny tyłem, a oczy wbił w bezchmurne niebo.
Ivan Cloudspire- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ratoil.
Rasa : Leśny Elf.
Re: Plac zabaw
Zachowanie elfa coraz bardziej ją peszyło. Cyanne czuła nieprzyjemny ucisk w gardle, nie pozwalający jej przemówić, oraz zimny pot na plecach. Cholera, jeszcze nigdy tak na nikogo nie reagowała!
-Ta...tak.- wyjąkała niepewnie.-Jestem strasznie niezdarna.
Z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie. Musiała się stąd jak najszybciej ulotnić. I nie chodziło tu tylko o jej reakcję na zachowanie elfa. No dobrze, to był jeden z głównych powodów, ale Cyan nie wolno było zapomnieć o sprawach czekających na nią w centrum miasta! Dziewczyna odchrząkneła, cofając się o krok. Spojrzała na plecy elfa. Jej uwadze również nie uszedł brak butów, jednak Cyan wolała nie poruszać tego tematu.
-Ja... niestety muszę iść. Przepraszam, ale mam parę spraw do załatwienia i... Do widzenia- powiedziała. Słowa z trudem przechodziły jej przez ścisnięte gardło.
Robiło się już późno. Cyanne nienawidziła spacerować po mieście, kiedy spowijał je mrok. Bała się jak cholera i zawsze wracała do mieszkania ze włzami w oczach.
Dziewczyna oddaliła się od placu zabaw. Jeszcze długo potem jej serce biło jak oszalałe.
-Ta...tak.- wyjąkała niepewnie.-Jestem strasznie niezdarna.
Z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie. Musiała się stąd jak najszybciej ulotnić. I nie chodziło tu tylko o jej reakcję na zachowanie elfa. No dobrze, to był jeden z głównych powodów, ale Cyan nie wolno było zapomnieć o sprawach czekających na nią w centrum miasta! Dziewczyna odchrząkneła, cofając się o krok. Spojrzała na plecy elfa. Jej uwadze również nie uszedł brak butów, jednak Cyan wolała nie poruszać tego tematu.
-Ja... niestety muszę iść. Przepraszam, ale mam parę spraw do załatwienia i... Do widzenia- powiedziała. Słowa z trudem przechodziły jej przez ścisnięte gardło.
Robiło się już późno. Cyanne nienawidziła spacerować po mieście, kiedy spowijał je mrok. Bała się jak cholera i zawsze wracała do mieszkania ze włzami w oczach.
Dziewczyna oddaliła się od placu zabaw. Jeszcze długo potem jej serce biło jak oszalałe.
Cyanne Whitepeace- Liczba postów : 14
Dołączył : 03/11/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Człowiek
Re: Plac zabaw
Miłośnik wieczornych spacerów, pan Ellsworth wyruszył w podróż po Ratoil. Już dawno się ściemniło i jego zdaniem wieczór był niesamowicie przyjemny, ten sam powód, jak zwykle, by wyrwać się z domu. Co innego można robić? Shane stwierdził w myślach, że musi się wybrać do biblioteki, bo nie ma już stanowczo żadnej ciekawej lektury do przeczytania, a nuda jest ogromna. No może poza pracą, ale to przecież nie zajmuje mu całego wolnego czasu. Chłopak bardzo poświęcał się swojemu stanowisku, jakby bojąc się jego utraty. Usiadł sobie na huśtawce, rozglądając się wokół z umiarkowaną ciekawością. Chyba nikogo tu nie przyciągnie, bo było dość chłodno.
Ale kto tam wie..
Ale kto tam wie..
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
Drobna blondyneczka, mieszkanka trzeciego piętra uroczej kamienicy znajdującej się na jednej z ulic w Leroth, właśnie dopijała herbatę jednocześnie zapinając długie czarne kozaki. Przyjemna fala gorąca rozeszła się po organizmie Liorki, na co dziewczyna zareagowała lekkim uśmiechem.
Szybko odgarnęła wpadające do oczu kosmyki, po czym z utęsknieniem spojrzała w stronę ciepłego łóżka i "Wichrowych Wzgórz". No cóż, lektura i różana pościel będą musiały zaczekać do jej powrotu. W końcu trzeba spełniać swoje obowiązki, nawet na ostatni moment. Bo lepiej późno, niż później, albo niż wcale.
Liorka chwyciła fioletową teczkę, która dzień wcześniej została niedbale porzucona w rogu biurka. Wczorajszy brak weny i ochoty na malowanie dał o sobie znać kilka godzin wcześniej. Może gdyby nie został zbagatelizowany, to teraz Aasimara mogłaby spokojnie wylegiwać się w łóżku?
Jak na razie jednak Liorka zamknęła drzwi do mieszkania, a po chwili wybiegła na zewnątrz. Było zimno. Bardzo zimno, ale na szczęście ciepła herbata ciągle była źródłem gorąca. Teraz trzeba tylko dostać się na drugi koniec miasta, oddać teczkę wykładowcy i wrócić do domu. Liorka uśmiechnęła się ironicznie do samej siebie i z tą też myślą wsiadła w nadjeżdżający autobus.
- Cieszę się, że przyszłaś - głos profesora rozniósł się echem po znajomym korytarzu - Jutro dostaniesz ocenę - pan Loverett schował do swojej torby teczkę Liorki.
- Przepraszam, że nie oddałam jej zgodnie z czasem - dziewczyna zarumieniła się. Zawsze wszystko oddaje na czas, a wczoraj, ten nagły brak weny...
Profesor zapewnił jednak, że wszystko może się zdarzyć, po czym razem opuścili uczelnię.
Liorka jednak nie wróciła do domu. Jakaś jej część pragnęła przespacerować się po mało znanych uliczkach miasta. Robiło się coraz zimniej, a dziewczyna dotarła na plac zabaw, który na pewno minęłaby z brakiem zainteresowania, gdyby nie postać siedząca na ławce.
Szybko odgarnęła wpadające do oczu kosmyki, po czym z utęsknieniem spojrzała w stronę ciepłego łóżka i "Wichrowych Wzgórz". No cóż, lektura i różana pościel będą musiały zaczekać do jej powrotu. W końcu trzeba spełniać swoje obowiązki, nawet na ostatni moment. Bo lepiej późno, niż później, albo niż wcale.
Liorka chwyciła fioletową teczkę, która dzień wcześniej została niedbale porzucona w rogu biurka. Wczorajszy brak weny i ochoty na malowanie dał o sobie znać kilka godzin wcześniej. Może gdyby nie został zbagatelizowany, to teraz Aasimara mogłaby spokojnie wylegiwać się w łóżku?
Jak na razie jednak Liorka zamknęła drzwi do mieszkania, a po chwili wybiegła na zewnątrz. Było zimno. Bardzo zimno, ale na szczęście ciepła herbata ciągle była źródłem gorąca. Teraz trzeba tylko dostać się na drugi koniec miasta, oddać teczkę wykładowcy i wrócić do domu. Liorka uśmiechnęła się ironicznie do samej siebie i z tą też myślą wsiadła w nadjeżdżający autobus.
- Cieszę się, że przyszłaś - głos profesora rozniósł się echem po znajomym korytarzu - Jutro dostaniesz ocenę - pan Loverett schował do swojej torby teczkę Liorki.
- Przepraszam, że nie oddałam jej zgodnie z czasem - dziewczyna zarumieniła się. Zawsze wszystko oddaje na czas, a wczoraj, ten nagły brak weny...
Profesor zapewnił jednak, że wszystko może się zdarzyć, po czym razem opuścili uczelnię.
Liorka jednak nie wróciła do domu. Jakaś jej część pragnęła przespacerować się po mało znanych uliczkach miasta. Robiło się coraz zimniej, a dziewczyna dotarła na plac zabaw, który na pewno minęłaby z brakiem zainteresowania, gdyby nie postać siedząca na ławce.
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
No tak. Zawsze znajdzie się jakaś ciekawska istotka, któraby zajrzała w takie miejsce. Po zmroku mało kto przychodzi na plac zabaw, chyba że jakieś dzieciaki, żeby zapalić papierosa w tajemnicy przed rodzicami. Ale zupełnie nie w takim celu przyszedł tu pewien Aasimar rodzaju męskiego. Tego nudnego wieczora chciał się trochę rozerwać, odchodząc od swoich własnych przyzwyczajeń. Siedząc sobie na tym placu zabaw, dostrzegł bowiem pewną blond istotkę i począł się jej przyglądać z zaciekawieniem. Nie chciał być wcale natrętny czy coś i wcale nie miał ochoty, by go za takiego uznała, ale na prawdę doskwierała mu samotność i to pewnie z tego powodu to dziwne spojrzenie w jej stronę. Shane lubił mieć towarzysza do rozmowy. Z kobietami zwykł się przyjaźnić, nie flirtować, więc zwykle zyskiwał ogromny szacunek w ich oczach - kobiety nie znoszą podrywaczy. On na pewno taki nie był.
Westchnął, spuszczając głowę, jakby chcąc uniknąć przed gwałtownym powiewem wiatru. Nie przepadał za chłodem.
Westchnął, spuszczając głowę, jakby chcąc uniknąć przed gwałtownym powiewem wiatru. Nie przepadał za chłodem.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
Fakt. Nie lubią podrywaczy, chociaż znajdą się i takie, które lubią. Kto jak kto, ale Liorka nie lubiła. Nie dlatego, że nie lubiła być adorowana, ale dlatego, że zazwyczaj nie podobał jej się sposób w jaki mężczyźni na nią patrzą. Czy nie można zainteresować się płcią przeciwną w cywilizowany sposób?
Włożyła ręce do kieszeni i usiadła na ławce na przeciw chłopca. Znając różnorodność mieszkańców Ratoil, Liorka zaczęła się przyglądać towarzyszowi. Coś dawało jej do zrozumienia, że nie jest w pełni człowiekiem, jednak nie miała odwagi od tak zacząć rozmowy.
Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Liorka uwielbiała się w nie wpatrywać. Za każdym razem układała sobie inną historię, której inspiracją były właśnie gwiazdy.
Dziewczyna złączyła dłonie i zaczęła molestować wzrokiem czubki swoich butów. Place zabaw kojarzyły jej się zawsze z taką swobodą, a ona ostatnio miała jej aż za dużo. Można by powiedzieć, że tęskniła za kontrolą rodziców.
Po chwili wyjęła z kieszeni małego kryształowego słonika z podniesioną trąbą. Figurka tak zwyczajna,a jednak w blasku księżyca wspaniale ogrzewała dłonie.
Liorka z zadowoleniem ścisnęła małego słonika, który wyślizgnął się z jej rąk i upadł na ziemię roztrzaskując się w drobne kamyczki.
- Jej ! - Liorka niemal wystrzeliła z ławki, aby pozbierać pozostałości po wspaniałej figurce.
Włożyła ręce do kieszeni i usiadła na ławce na przeciw chłopca. Znając różnorodność mieszkańców Ratoil, Liorka zaczęła się przyglądać towarzyszowi. Coś dawało jej do zrozumienia, że nie jest w pełni człowiekiem, jednak nie miała odwagi od tak zacząć rozmowy.
Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Liorka uwielbiała się w nie wpatrywać. Za każdym razem układała sobie inną historię, której inspiracją były właśnie gwiazdy.
Dziewczyna złączyła dłonie i zaczęła molestować wzrokiem czubki swoich butów. Place zabaw kojarzyły jej się zawsze z taką swobodą, a ona ostatnio miała jej aż za dużo. Można by powiedzieć, że tęskniła za kontrolą rodziców.
Po chwili wyjęła z kieszeni małego kryształowego słonika z podniesioną trąbą. Figurka tak zwyczajna,a jednak w blasku księżyca wspaniale ogrzewała dłonie.
Liorka z zadowoleniem ścisnęła małego słonika, który wyślizgnął się z jej rąk i upadł na ziemię roztrzaskując się w drobne kamyczki.
- Jej ! - Liorka niemal wystrzeliła z ławki, aby pozbierać pozostałości po wspaniałej figurce.
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
Właściwie, to Shane był odważny, ale nie aż tak, by zaczepić nieznajomego. Chociaż... od tego czasem zaczynają się wspaniałe przyjaźnie, czemu więc by nie spróbować? Tym bardziej, że był wyjątkowo uprzejmym i miłym młodym człowiekiem.. wróć! Aasimarem. Czasem mi się zapomina, że ten czarnowłosy czubek nie jest w stu procentach człowiekiem, niestety. A może stety? Któż to wie.
Shane podniósł się z ławki, kierując się w stronę dziewczyny, która zajęta była zbieraniem czegoś z ziemi. Szedł sobie wolno, coraz bardziej zbliżając się do tej ławki, aż w końcu przystanął, wpatrując się w nią.
- Pokaleczy się panienka. - zauważył z uprzejmym uśmiechem - to pewnie było coś ważnego, prawda?
Spojrzał na pozostałości po kryształowej figurce, rozrzucone po trawie. No tak. Skoro tak prędko rzuciła się do ich zbierania, ta rzecz musiała wiele dla niej znaczyć. On też miał kilka takich rzeczy. Doskonale ją rozumiał. A i jednak odważył się podejść i pierwszy zacząć rozmowę, to chyba jakiś sukces.
Shane podniósł się z ławki, kierując się w stronę dziewczyny, która zajęta była zbieraniem czegoś z ziemi. Szedł sobie wolno, coraz bardziej zbliżając się do tej ławki, aż w końcu przystanął, wpatrując się w nią.
- Pokaleczy się panienka. - zauważył z uprzejmym uśmiechem - to pewnie było coś ważnego, prawda?
Spojrzał na pozostałości po kryształowej figurce, rozrzucone po trawie. No tak. Skoro tak prędko rzuciła się do ich zbierania, ta rzecz musiała wiele dla niej znaczyć. On też miał kilka takich rzeczy. Doskonale ją rozumiał. A i jednak odważył się podejść i pierwszy zacząć rozmowę, to chyba jakiś sukces.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
Liorka prawie podskoczyła. Większe odłamki schowała do kieszeni, a te mniejsze obdarzyła czułym spojrzeniem.
Ostrożnie odwróciła się w stronę chłopca.
- Na szczęście nie są tak ostre - powiedziała i rozejrzała się po placyku. Tak, to musiała być ta sama osoba, która jeszcze przed kilkoma minutami siedziała na przeciwko niej. Przez chwilę Liorka nie była pewna co ma powiedzieć. Nieznajomy zachował się bardzo kulturalnie, na co dziewczyna zareagowała z uśmiechem.
- Tak - przyznała. Jedna z kilku najważniejszych rzeczy w życiu panienki Sorceress. Dziewczyna bardzo łatwo przywiązywała się do figurek, obrazów, zdjęć...nie była jednak materialistką, o nie. Kryształowy słoń miał jednak swoją osobną historię, która odbiła bardzo mocne piętno na życiu Liorki. - Najwyraźniej tak musiało być, dziękuje - obdarzyła rozmówcę szerokim uśmiechem prezentując białe ząbki. Zlustrowała chłopca wzrokiem, po czym wskazała ręką na niebo.
- Jest piękne.
Przeskoczyła z nogi na nogę i usiadła na ławce.
Ostrożnie odwróciła się w stronę chłopca.
- Na szczęście nie są tak ostre - powiedziała i rozejrzała się po placyku. Tak, to musiała być ta sama osoba, która jeszcze przed kilkoma minutami siedziała na przeciwko niej. Przez chwilę Liorka nie była pewna co ma powiedzieć. Nieznajomy zachował się bardzo kulturalnie, na co dziewczyna zareagowała z uśmiechem.
- Tak - przyznała. Jedna z kilku najważniejszych rzeczy w życiu panienki Sorceress. Dziewczyna bardzo łatwo przywiązywała się do figurek, obrazów, zdjęć...nie była jednak materialistką, o nie. Kryształowy słoń miał jednak swoją osobną historię, która odbiła bardzo mocne piętno na życiu Liorki. - Najwyraźniej tak musiało być, dziękuje - obdarzyła rozmówcę szerokim uśmiechem prezentując białe ząbki. Zlustrowała chłopca wzrokiem, po czym wskazała ręką na niebo.
- Jest piękne.
Przeskoczyła z nogi na nogę i usiadła na ławce.
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
Typowe zachowanie Shane'a. Czyli to, że jest dla wszystkich uprzejmy i zwykle lubi powiedzieć coś miłego, choć jest egoistą i raczej woli myśleć dobrze o sobie i pilnować, by wszystko w jego życiu było idealne. I dbać o siebie. Ale o innych też potrafił dbać, jeśli tylko zyskiwał kogoś sympatię na tyle, by zostać jego przyjacielem.
- Mogę? - spytał, uśmiechając się.
Ale nie czekał na odpowiedź, tylko usiadł obok dziewczyny i spojrzał na swoje obdarte trampki, z którymi nigdy się nie rozstawał. Były takie rzeczy, których nigdy nikomu by nie oddał ani nie pozwolił, by się zniszczyły. Do niektórych butów też miał sentyment, chociaż to bardzo dziwne, przywiązać się do tak przyziemnej rzeczy - dosłownie i w przenośni. Ale cóż, nie ukrywam, że Shane był dziwnym osobnikiem.
- Tak, mamy dzisiaj wyjątkowy wieczór. - stwierdził, spoglądając na gwiazdy - tak właściwie, to nazywam się Shane Ellsworth.
Całkiem mu umknął fakt, że na początku należy się przedstawić, a to przecież jedna z podstawowych zasad dobrego zachowania. Nadrobił ten błąd swoim całkiem naturalnym i szczerym uśmiechem. Przecież był dobry i chciał to wszystkim okazywać. Tylko to się gryzie z charakterem egoisty.
Bywa.
- Mogę? - spytał, uśmiechając się.
Ale nie czekał na odpowiedź, tylko usiadł obok dziewczyny i spojrzał na swoje obdarte trampki, z którymi nigdy się nie rozstawał. Były takie rzeczy, których nigdy nikomu by nie oddał ani nie pozwolił, by się zniszczyły. Do niektórych butów też miał sentyment, chociaż to bardzo dziwne, przywiązać się do tak przyziemnej rzeczy - dosłownie i w przenośni. Ale cóż, nie ukrywam, że Shane był dziwnym osobnikiem.
- Tak, mamy dzisiaj wyjątkowy wieczór. - stwierdził, spoglądając na gwiazdy - tak właściwie, to nazywam się Shane Ellsworth.
Całkiem mu umknął fakt, że na początku należy się przedstawić, a to przecież jedna z podstawowych zasad dobrego zachowania. Nadrobił ten błąd swoim całkiem naturalnym i szczerym uśmiechem. Przecież był dobry i chciał to wszystkim okazywać. Tylko to się gryzie z charakterem egoisty.
Bywa.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
Do egoizmu było Liorce bardzo daleko. Nim zdążyła kiwnąć głową, chłopak już siedział na ławce i wpatrywał się w swoje buty, co dziewczyna niedawno sama robiła. Czasem dobrze wbić wzrok gdzieś, gdzie nikt za tobą nie podąży.
Liorka założyła nogę na nogę, po czym z powrotem spojrzała na niebo.
- Liorka - odparła próbując zlokalizować w głowie kogokolwiek z takim samym imieniem, jakie nosił jej rozmówca. Niestety na próżno.
Dziewczyna nie miała co prawda sporego doświadczenia z ludźmi, mimo, że spędzała z nimi czas w szkole. Jeśli chodzi zaś o Aasimary, to było tak samo. A prawdopodobieństwo, iż chłopak był tej samej rasy co ona, było dość wysokie, zważając na jego zachowanie. Ale to nie oznacza, że nie ma już wychowanych ludzi!
- Oh, nie - pokręciła przecząco głową - Każdy wieczór jest piękny. Jednak każdego wieczora gwiazdy inaczej wyglądają. Dzisiaj pięknie się ułożyły - kąciki jej ust wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
Odwróciła się w stronę Shane.
- Dlaczego jesteś tu sam?
Oh, ciekawość!
Liorka założyła nogę na nogę, po czym z powrotem spojrzała na niebo.
- Liorka - odparła próbując zlokalizować w głowie kogokolwiek z takim samym imieniem, jakie nosił jej rozmówca. Niestety na próżno.
Dziewczyna nie miała co prawda sporego doświadczenia z ludźmi, mimo, że spędzała z nimi czas w szkole. Jeśli chodzi zaś o Aasimary, to było tak samo. A prawdopodobieństwo, iż chłopak był tej samej rasy co ona, było dość wysokie, zważając na jego zachowanie. Ale to nie oznacza, że nie ma już wychowanych ludzi!
- Oh, nie - pokręciła przecząco głową - Każdy wieczór jest piękny. Jednak każdego wieczora gwiazdy inaczej wyglądają. Dzisiaj pięknie się ułożyły - kąciki jej ust wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
Odwróciła się w stronę Shane.
- Dlaczego jesteś tu sam?
Oh, ciekawość!
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a nie zapominajmy, że Aasimarom raczej bliżej do nieba niżeli czeluści piekielnych! Heh, dość tych ironii. Właściwie, to Shane mógł być przeciwieństwem Liorki - on z ludźmi i innymi stworzeniami miał codziennie kontakt, przez swoją pracę. Bycie kelnerem wymaga uprzejmości i nie obawiania się kontaktów z inną istotą. Tego to akurat się nie obawiał, chociaż niektóre osoby wolał omijać szerokim łukiem. Starannie dobierał sobie przyjaciół.
- Każdy wieczór spędzam samotnie. Wychodzę na spacery, bo w domu można umrzeć od tej ciszy i pustki. - odpowiedział z uśmiechem - a Ty?
Tak, w sumie to on też był ciekaw, dlaczego tak urodziwa dziewczyna wybiera się na samotne spacery po mieście. W Ratoil nie brakowało szaleńców i wieczorem szczególnie bywa dosyć niebezpiecznie. Ale możliwe, że Liorka nie obawia się takich zagrożeń. Teraz kobiety umieją się same bronić, przecież. Wcale nie uważam, że powinny uzależniać się od mężczyzn i żyć tylko pod ich obronnymi skrzydłami. Nie, nie. Wszyscy są równi, każdy ma prawo do własnego zdania, o.
- Ehm, miło mi cię poznać. - dodał, po raz kolejny zapominając o ważnym etapie poznawania innych. Tsa.
Właściwie, to nie brakuje uprzejmych ludzi. Trzeba tylko umieć takich dostrzec. Wśród Aasimarów było to powszechne, te radosne uśmiechy, wzajemna sympatia i szacunek... W końcu to szlachetna i honorowa rasa.
- Każdy wieczór spędzam samotnie. Wychodzę na spacery, bo w domu można umrzeć od tej ciszy i pustki. - odpowiedział z uśmiechem - a Ty?
Tak, w sumie to on też był ciekaw, dlaczego tak urodziwa dziewczyna wybiera się na samotne spacery po mieście. W Ratoil nie brakowało szaleńców i wieczorem szczególnie bywa dosyć niebezpiecznie. Ale możliwe, że Liorka nie obawia się takich zagrożeń. Teraz kobiety umieją się same bronić, przecież. Wcale nie uważam, że powinny uzależniać się od mężczyzn i żyć tylko pod ich obronnymi skrzydłami. Nie, nie. Wszyscy są równi, każdy ma prawo do własnego zdania, o.
- Ehm, miło mi cię poznać. - dodał, po raz kolejny zapominając o ważnym etapie poznawania innych. Tsa.
Właściwie, to nie brakuje uprzejmych ludzi. Trzeba tylko umieć takich dostrzec. Wśród Aasimarów było to powszechne, te radosne uśmiechy, wzajemna sympatia i szacunek... W końcu to szlachetna i honorowa rasa.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
Liorka poczuła jak malutkie różowe plamki wstępują na jej policzki. No tak, gdyby nie jej wczorajsze lenistwo, to dzisiaj nie musiałaby pędzić na uczelnie i oddawać zaległych prac. Jednak gdyby nie to wszystko, to nie siedziałaby tu teraz. Zapewne wylegiwałaby się w ciepłym łóżku, popijała herbatę i słuchała muzyki lub czytała książkę. Tak, taki wieczór też by jej odpowiadał.
Ale chyba nie zamieniłaby go, gdyby wiedziała, że pozna tak uprzejmego chłopca.
- Oh. To podobnie jak ja - powiedziała cicho. Odkąd wyprowadziła się z domu codziennie spędzała czas z samą sobą. To robiło się powoli nudne - Jednak dzisiaj musiałam oddać zaległą pracę na uczelnię, która jest niedaleko.
Shane miał w sobie coś, co pozwalało się czuć Liorce bezpiecznie w jego towarzystwie. Mimo, że powinna wiedzieć, iż nie rozmawia się z nieznajomymi, to przecież chłopak nie był już tak bardzo nieznany. Liorka wiele się nasłuchała już o takich uprzejmych mężczyznach, którzy potem okazywali się mniej uprzejmymi, jednak Shane od razu wywarł na niej dobre wrażenie.
- Może powinieneś kupić sobie zwierzątko? - wyrwało jej się nagle.
Po chwili uśmiechnęła się szeroko.
Ale chyba nie zamieniłaby go, gdyby wiedziała, że pozna tak uprzejmego chłopca.
- Oh. To podobnie jak ja - powiedziała cicho. Odkąd wyprowadziła się z domu codziennie spędzała czas z samą sobą. To robiło się powoli nudne - Jednak dzisiaj musiałam oddać zaległą pracę na uczelnię, która jest niedaleko.
Shane miał w sobie coś, co pozwalało się czuć Liorce bezpiecznie w jego towarzystwie. Mimo, że powinna wiedzieć, iż nie rozmawia się z nieznajomymi, to przecież chłopak nie był już tak bardzo nieznany. Liorka wiele się nasłuchała już o takich uprzejmych mężczyznach, którzy potem okazywali się mniej uprzejmymi, jednak Shane od razu wywarł na niej dobre wrażenie.
- Może powinieneś kupić sobie zwierzątko? - wyrwało jej się nagle.
Po chwili uśmiechnęła się szeroko.
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
Mężczyźni często najpierw zgrywają wielkich romantyków czy wychowanych ludzi, a potem wychodzi szydło z worka. Na szczęście czarnowłosy nie należał do tego typu osobników, bo we wszystkim, co robił był absolutnie szczery. Poza tym niezbyt go obchodziły zaloty i zdobywanie dziewczyn. Bardziej liczyło się to, czy uda mu się znaleźć w którejś z poznanych osób prawdziwego przyjaciela czy też przyjaciółkę. W związki z kobietami nie wchodził, bo jak wiadomo, był homo.
- Rozumiem. Nauka... - pokiwał głową - chociaż właściwie to nigdy mnie coś takiego nie spotkało. Nie skończyłem nawet liceum.
Oczywiście, już na wstępie musiał za dużo o sobie powiedzieć. Z drugiej strony, czy to aż taka wielka tajemnica? Raczej ludzie, z którymi rozmawiał nie mieli go z tego powodu za skończonego idiotę, że nie edukuje się dalej. Po prostu jakoś go nie ciągnęło, by to zrobić. Owszem, liceum było ważne, ale jego zdaniem mogło poczekać. Gorzej, jak zachce mu się studiować, co tak prędko się nie zdarzy.
Spojrzał na Liorkę z uśmiechem.
- A wiesz, że to nawet dobry pomysł? - odparł, śmiejąc się cicho - kocham zwierzęta, praktycznie całe dnie spędzam w domu... Może akurat coś by z tego wyszło?
Tak, byłoby milusio.
- Rozumiem. Nauka... - pokiwał głową - chociaż właściwie to nigdy mnie coś takiego nie spotkało. Nie skończyłem nawet liceum.
Oczywiście, już na wstępie musiał za dużo o sobie powiedzieć. Z drugiej strony, czy to aż taka wielka tajemnica? Raczej ludzie, z którymi rozmawiał nie mieli go z tego powodu za skończonego idiotę, że nie edukuje się dalej. Po prostu jakoś go nie ciągnęło, by to zrobić. Owszem, liceum było ważne, ale jego zdaniem mogło poczekać. Gorzej, jak zachce mu się studiować, co tak prędko się nie zdarzy.
Spojrzał na Liorkę z uśmiechem.
- A wiesz, że to nawet dobry pomysł? - odparł, śmiejąc się cicho - kocham zwierzęta, praktycznie całe dnie spędzam w domu... Może akurat coś by z tego wyszło?
Tak, byłoby milusio.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Re: Plac zabaw
- Oh, rozumiem. - no bo rozumiała. W końcu ona też mogła nie skończyć szkoły, a wtedy by na pewno z niej całkowicie zrezygnowała. Mimo, że zawsze kierowały nią ambicje i jakieś życiowe cele, to jednak z całego serca nie znosiła szkolnych systemów. Po co to komu? - To co robisz na co dzień?
Gdyby nie ukończyła szkoły, nie poszłaby na ASP i teraz za pewne siedziałaby w jakimś teatrze i szyła kostiumy aktorom. Tak, to również bardzo dobre zajęcie.
Liorka uniosła brew, aby pokazać, że miała rację.
- A widzisz. Pomyśl nad jakimś małym towarzyszem - wzruszyła ramionami. Dobry zwierz nie jest zły.
Dziewczyna włożyła ręce do kieszeni w nadziei, że nie obrazi swoim zachowaniem Shane. Wieczór stawał się coraz zimniejszy, a ona nie miała rękawiczek.
Znowu spojrzała na granatowy firmament, który wydawał się być tak nieosiągalny.
Gdyby nie ukończyła szkoły, nie poszłaby na ASP i teraz za pewne siedziałaby w jakimś teatrze i szyła kostiumy aktorom. Tak, to również bardzo dobre zajęcie.
Liorka uniosła brew, aby pokazać, że miała rację.
- A widzisz. Pomyśl nad jakimś małym towarzyszem - wzruszyła ramionami. Dobry zwierz nie jest zły.
Dziewczyna włożyła ręce do kieszeni w nadziei, że nie obrazi swoim zachowaniem Shane. Wieczór stawał się coraz zimniejszy, a ona nie miała rękawiczek.
Znowu spojrzała na granatowy firmament, który wydawał się być tak nieosiągalny.
Liorka Sorceress- Liczba postów : 7
Dołączył : 06/12/2009
Wiek : 33
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar.
Re: Plac zabaw
Uśmiechnął się lekko.
- Pracuję w kawiarence. Rzuciłem szkołę właściwie dla muzyki, bo to moja pasja, ale z pasji wyżyć się nie da. - wyjaśnił spokojnie. Było mu całkiem dobrze, żyjąc takim stylem życia.
Szkoła zabiera stanowczo zbyt wiele czasu. Dla Shane'a czas był niezwykle istotny, mimo iż w większej mierze marnował go na byle jakie zajęcia. Oprócz pracy, bo to już była świętość, możnaby tak powiedzieć. Bo tam akurat przesiadywał najwięcej, to sprawiało mu przyjemność, a taka praca jest najlepsza.
- Ojej, dziękuję za radę. Z pewnością wkrótce zamieszka u mnie jakiś słodki futrzak. - strzepał czarną grzywę z oczu, rozglądając się po placu zabaw z uśmiechem. Jak zwykle był taki pogodny, aż dziwne, że tak rzadko się denerwował. Ale jeśli już ktoś zamierzał go wkurzyć, to mógł się spodziewać dosyć ostrej i stanowczej reakcji.
Tak więc lepiej nie próbować i żyć z tym Aasimarem w zgodzie i wzajemnej uprzejmości, takiej, jaką on okazuje innym. Nawet nieznajomym. Chciał po prostu pokazywać ludziom, że nie jest takim gburem, za jakiego mógł uchodzić. To tylko wygląd zewnętrzny, a nie ocenia się książki po okładce.
Każdą istotę trzeba lepiej poznać.
- Tymczasem będę uciekał, bywaj! - powiedział cicho, po czym odszedł.
- Pracuję w kawiarence. Rzuciłem szkołę właściwie dla muzyki, bo to moja pasja, ale z pasji wyżyć się nie da. - wyjaśnił spokojnie. Było mu całkiem dobrze, żyjąc takim stylem życia.
Szkoła zabiera stanowczo zbyt wiele czasu. Dla Shane'a czas był niezwykle istotny, mimo iż w większej mierze marnował go na byle jakie zajęcia. Oprócz pracy, bo to już była świętość, możnaby tak powiedzieć. Bo tam akurat przesiadywał najwięcej, to sprawiało mu przyjemność, a taka praca jest najlepsza.
- Ojej, dziękuję za radę. Z pewnością wkrótce zamieszka u mnie jakiś słodki futrzak. - strzepał czarną grzywę z oczu, rozglądając się po placu zabaw z uśmiechem. Jak zwykle był taki pogodny, aż dziwne, że tak rzadko się denerwował. Ale jeśli już ktoś zamierzał go wkurzyć, to mógł się spodziewać dosyć ostrej i stanowczej reakcji.
Tak więc lepiej nie próbować i żyć z tym Aasimarem w zgodzie i wzajemnej uprzejmości, takiej, jaką on okazuje innym. Nawet nieznajomym. Chciał po prostu pokazywać ludziom, że nie jest takim gburem, za jakiego mógł uchodzić. To tylko wygląd zewnętrzny, a nie ocenia się książki po okładce.
Każdą istotę trzeba lepiej poznać.
- Tymczasem będę uciekał, bywaj! - powiedział cicho, po czym odszedł.
Shane Ellsworth- Liczba postów : 15
Dołączył : 03/12/2009
Wiek : 34
Skąd : Ratoil
Rasa : Aasimar
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|