Przedszkole
3 posters
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Przedszkole
Niewielki, półokrągły budynek, porośnięty niemal całkowicie bluszczem, co nadaje mu wyjątkowości, pośród nowoczesnych, w większości szklanych, budowli Ratoil. Na terenie przedszkola znajduje się niewielki placyk zabaw z jedną huśtawką, małą piaskownicą i ławeczką. Cały ośrodek znajduje się naprzeciwko parku.
Mistrz Gry- Administrator
- Liczba postów : 134
Dołączył : 13/10/2009
Skąd : zewsząd
Re: Przedszkole
Przyjemnie jest kończyć pracę o tej porze, o której się kończyć powinno. Po wczorajszym przedłużeniu godzin roboczych do dziewiątej wieczorem, dziś udało jej się pozbyć ostatniego dziecka kilka minut przed osiemnastą - czyli tak, jak być powinno. Nie to, że koniecznie się tego dziecka pozbyć chciała, ale przyjemnie było iść do domu, zasiąść w fotelu z książką i gorącą herbatą. Niestety sprzątanie po swoich podopiecznych, porządkowanie zabawek, wyrzucanie śmieci czy odkładanie książek zajęło jej kolejne pół godziny. A co gorsza, kiedy wreszcie opuściła przedszkole, zdała sobie sprawę, że zapomniała torebki. Pal licho pieniądze za taksówkę, wysiadła i wróciła na piechotę. Szczęśliwie nie odjechała zbyt daleko, więc nóg zbytnio nie zmęczyła.
Wyciągnąwszy klucze z kieszeni płaszcza, otworzyła furtkę a następnie drzwi do przedszkola i w sali bawialnej znalazła swój worek, bo w sumie tego nawet torbą porządną nazwać nie można było. Cały proces wybierania odpowiedniego klucza, zamykania kolejnych zamków a następnie żelaznej bramy zajął kolejne dziesięć minut. Zwróćmy też uwagę, że cholerny klucz furty zaciął się i nijak było go ruszyć w tą czy do siebie.
Wyciągnąwszy klucze z kieszeni płaszcza, otworzyła furtkę a następnie drzwi do przedszkola i w sali bawialnej znalazła swój worek, bo w sumie tego nawet torbą porządną nazwać nie można było. Cały proces wybierania odpowiedniego klucza, zamykania kolejnych zamków a następnie żelaznej bramy zajął kolejne dziesięć minut. Zwróćmy też uwagę, że cholerny klucz furty zaciął się i nijak było go ruszyć w tą czy do siebie.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Przedszkole
Isilvaer już jakiś czas temu przestał oddzielać swoje własne życie, od pracy. Postrzegał siebie jako skrytobójcę, który jedynie od czasu do czasu znajdował czas na zaspokojenie swoich mniejszych lub większych zachcianek. Jak każdy Mroczny Elf, lubił sobie dogadzać. Przyjemności nie sprawiały mu jednak ani drogie ubrania, ani drogie samochody lub techniczne nowinki. To wszystko zbytnio rzucało się w oczy i było niepraktyczne. Drow w wolnych chwilach oddawał się obserwacjom życia na Powierzchni. Czasami pozwalał sobie na małe eksperymenty. Od urodzenia był ciekawski. W akademii assasinów w znacznej części pozbyto się tej cechy, uznając ją za wadę. Isilvaer twierdził jednak, że nie ma nic groźnego w interesowaniu się innymi rasami. W końcu była to cenna wiedza.
Wytropienie Leah okazało się dziecinnie proste, a sama decyzja o spotkaniu z Asimarką podjęta została spontanicznie. Isilvaer przypomniał sobie o kobiecie, kiedy zwinięty na podłodze oczyszczał miecz Ru'fiel. Ostatnie zlecenie niestety nie poszło dokładnie po jego myśli, ale nie miał ochoty się tym przejmować. Najprościej było zająć się czym innym, dlatego Mroczny Elf narzucił na ramiona płaszcz i opuścił swoje lokum. Najpierw wdrapał się na półtora metrowy, ceglany mur otaczający niewielki budynek z placem zabaw. Pogaszone światła nie były dobrym znakiem, jednak jego uwagę przyciągnął stalowy hałas. Krocząc niemal bezszelestnie ( nauka takiego poruszania zajęło mu sporo czasu) wyłonił się z cienia, bez chwili zachwiania sunąc po wąskim ogrodzeniu. Leah jego drowie oczy wypatrzyły przy bramie. Nie mógł sobie odmówić małego nastraszenia Asimarki. Zrobił jeszcze kilka kroków,a potem zeskoczył z murka, opadając na ziemię obok kobiety. Liczył się z tym, że zaskoczona może zaatakować ogonem, dlatego zachował czujność.
Wytropienie Leah okazało się dziecinnie proste, a sama decyzja o spotkaniu z Asimarką podjęta została spontanicznie. Isilvaer przypomniał sobie o kobiecie, kiedy zwinięty na podłodze oczyszczał miecz Ru'fiel. Ostatnie zlecenie niestety nie poszło dokładnie po jego myśli, ale nie miał ochoty się tym przejmować. Najprościej było zająć się czym innym, dlatego Mroczny Elf narzucił na ramiona płaszcz i opuścił swoje lokum. Najpierw wdrapał się na półtora metrowy, ceglany mur otaczający niewielki budynek z placem zabaw. Pogaszone światła nie były dobrym znakiem, jednak jego uwagę przyciągnął stalowy hałas. Krocząc niemal bezszelestnie ( nauka takiego poruszania zajęło mu sporo czasu) wyłonił się z cienia, bez chwili zachwiania sunąc po wąskim ogrodzeniu. Leah jego drowie oczy wypatrzyły przy bramie. Nie mógł sobie odmówić małego nastraszenia Asimarki. Zrobił jeszcze kilka kroków,a potem zeskoczył z murka, opadając na ziemię obok kobiety. Liczył się z tym, że zaskoczona może zaatakować ogonem, dlatego zachował czujność.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Przedszkole
Tak. Wszystkie kobiety lubią być straszone o zmroku przez skradających się niczym koty bydlaków uzbrojonych po same zęby. Och, Lea nie była głucha, choć faktycznie, nie mogła dosłyszeć kroków tak wyszkolonych w podkradaniu się. Dlatego też obecność osoby trzeciej spostrzegła dopiero w momencie, gdy kątem oka zarejestrowała nagły ruch a Isilvaer świsnął w powietrzu tuż obok jej ucha. Nie pisnęła - jeszcze tego brakowało by skompromitowała się w ten sposób. Owszem, nie była wyszkolona w boju, ale podstaw obrony nauczył jej ojciec. Dlatego też zawsze nosiły przypięty do biodra sztylet. Sprzyjał jej też fakt, że krótki spacer rozgrzał ją na tyle, że zdążyła wcześniej rozpiąć płaszcz i teraz bez problemu mogła sięgnąć do skórzanej pochwy i wydobyć Nessie. Gdyby któryś z rodziców widział ją w tym momencie, zapewne od jutra nie miałaby już pracy. Szczęśliwie jak do tej pory skutecznie kryła sztylet z zamkniętej szufladce swojego biurka na czas zajęć z dzieciakami a przypinała go dopiero w momencie, gdy pracę kończyła. Ale wróćmy do teraźniejszości. Wyczuwszy ruch po swojej prawej stronie, automatycznie odskoczyła w lewo i miękko, pomimo obcasów, wylądowała na ugiętych kolanach, w prawej dłoni trzymając Vanessę, gotowa do odparcia ataku. Nie twierdzę, że pokonałaby Elfa, ale tak łatwo by się nie poddała. Rozpoznawszy w świetle latarni poznanego uprzedniego wieczora Drowa, Leah prychnęła z oburzeniem, przewracając oczyma. Mimo że wyprostowała się, nie opuściła sztyletu, nie będąc całkowicie pewną, czego może od niej chcieć. Ogon Lei nerwowo przecinał powietrze, zamiatając chodnik wokół jej kostek. - Czy pan do reszty postradał zmysły? - warknęła oskarżycielsko, poprawiając torebkę, która w międzyczasie zsunęła się z łokcia do lewej dłoni.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Przedszkole
Po prostu dostała darmową próbkę możliwości Drowa. Gdyby Isilvaer chciał ją zabić, z ostrzem w dłoni zaszedłby ją od tyłu i poderżnął gardło. Było przy tym sporo krwi, ale przynajmniej obywało się bez krzyków. Dziś był szczęśliwy dzień Leah. Mroczny Elf nie miał żadnego interesu w jej śmierci. Wręcz przeciwnie, ciekawiła go żywa.
Reakcja dziewczyny nawet go rozbawiła. Asimary mogły być słabe, ale nie tchórzliwe. Co więcej, pani Przedszkolanka okazała się być uzbrojoną. To dało mężczyźnie nieco do myślenia. Szatynka musiała mieć głowę na karku, podczas gdy on brał ją za odludka, spędzającego wieczory w fotelu, z kotem na kolanach i książką w ręce. Mimo wszystko Leah nadal pozostawała w jego oczach niegroźna. Chociaż nie powinien lekceważyć swojego przeciwnika, nie mógł pozbyć się wrażenia, że rozprawiłby się z kobietą w kilku ruchach.
- Wybacz, nie zamierzałem Cię wystraszyć - biały uśmiech, który błysnął w ciemności świadczył o czymś zupełnie przeciwnym. Nie dało się ukryć, że sprawiło mu dziką radość wybicie Asimarki z równowagi. Pohamował się z trudem.
- Chciałem Cię zaprosić na kawę. Sądziłem, że wieczorem masz czas...Jeśli nie przeszkadza Ci moje towarzystwo - zabawę czas zacząć. Isilvaer był bezpośredni w granicach normy. Szybko pozbył się bariery 'pan,pani', zwracając się do kobiety całkiem osobiście.
Reakcja dziewczyny nawet go rozbawiła. Asimary mogły być słabe, ale nie tchórzliwe. Co więcej, pani Przedszkolanka okazała się być uzbrojoną. To dało mężczyźnie nieco do myślenia. Szatynka musiała mieć głowę na karku, podczas gdy on brał ją za odludka, spędzającego wieczory w fotelu, z kotem na kolanach i książką w ręce. Mimo wszystko Leah nadal pozostawała w jego oczach niegroźna. Chociaż nie powinien lekceważyć swojego przeciwnika, nie mógł pozbyć się wrażenia, że rozprawiłby się z kobietą w kilku ruchach.
- Wybacz, nie zamierzałem Cię wystraszyć - biały uśmiech, który błysnął w ciemności świadczył o czymś zupełnie przeciwnym. Nie dało się ukryć, że sprawiło mu dziką radość wybicie Asimarki z równowagi. Pohamował się z trudem.
- Chciałem Cię zaprosić na kawę. Sądziłem, że wieczorem masz czas...Jeśli nie przeszkadza Ci moje towarzystwo - zabawę czas zacząć. Isilvaer był bezpośredni w granicach normy. Szybko pozbył się bariery 'pan,pani', zwracając się do kobiety całkiem osobiście.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Przedszkole
My nie chcemy znać możliwości Mrocznych Elfów, naprawdę. Lea była szczęśliwa bez tej wiedzy a, gdyby zobaczyła Isiego czy też jego pobratymca w akcji, gotowa jeszcze popaść w paranoję i obawiać się ataku z każdej strony.
A jeśli już mielibyśmy Leę zabijać, najlepiej byłoby ją otruć, więc sposoby Drowa zdecydowanie odpadały. Poderżnięte gardło nawet nie wiadomo jak ucharakteryzowane przez specjalistę i tak byłoby widoczne w trumnie i nieprzyjemnie odcinałoby się na tle bladej skóry i czerwonej sukni a tego by sobie nie życzyła na własnym pogrzebie.
Prawdę powiedziawszy głupia sprawa, od razu odkryła przed nim swoją jedyną broń, co mógł wykorzystać w momencie, gdyby jej śmierć stała się opłacalna. I czym biedaczysko miałoby się bronić? Niestety ogon nie był w żaden sposób uzbrojony. I proszę, skończmy już rozprawiać na temat słabości Leah i sile Syt'ha, bo naprawdę robi nam się przykro, że Aasimarka jest tylko niewinną i niedoświadczoną przedszkolanką.
- A ja odnoszę wrażenie, że zrobił to pan celowo. - zauważyła z niezadowoleniem, chowając Nessie z powrotem do pochwy. - Zdaje sobie pan sprawę, że gdyby w tym momencie przejeżdżał tędy któryś z rodziców i zobaczył mnie z bronią, jutro zapewne nie miałabym już pracy? A bądź co bądź mi na niej zależy. - bo była dobrą przykrywką, ale o tym nie wiedział nikt poza nią i jej pośrednikiem. W sumie Lea nie musiała pracować w przedszkolu, pieniędzy miała wystarczająco. Ot, bycie przedszkolanką to było hobby.
- Na kawę? - powtórzyła zaskoczona i wyraźnie zbita z tropu. W chwilę później jednak znowuż przybrała nadąsaną minę i zadarła nosa. - Skąd wiesz, że wieczory mam wolne, co? - no dobra, w sumie miała. Ale sam fakt, że założył, iż nie ma nikogo, do kogo mogłaby wracać po pracy (pomijamy w tym momencie kota) był uwłaczający. - I w sumie czemu chce mnie pan zaprosić na kawę? - bo to było najodpowiedniejsze pytanie. Leah przeczesała dłonią ciemną grzywę, odgarniając ją na tył. Długo tam nie zabawiła, po chwili znowuż opadając niesfornie na czoło.
A jeśli już mielibyśmy Leę zabijać, najlepiej byłoby ją otruć, więc sposoby Drowa zdecydowanie odpadały. Poderżnięte gardło nawet nie wiadomo jak ucharakteryzowane przez specjalistę i tak byłoby widoczne w trumnie i nieprzyjemnie odcinałoby się na tle bladej skóry i czerwonej sukni a tego by sobie nie życzyła na własnym pogrzebie.
Prawdę powiedziawszy głupia sprawa, od razu odkryła przed nim swoją jedyną broń, co mógł wykorzystać w momencie, gdyby jej śmierć stała się opłacalna. I czym biedaczysko miałoby się bronić? Niestety ogon nie był w żaden sposób uzbrojony. I proszę, skończmy już rozprawiać na temat słabości Leah i sile Syt'ha, bo naprawdę robi nam się przykro, że Aasimarka jest tylko niewinną i niedoświadczoną przedszkolanką.
- A ja odnoszę wrażenie, że zrobił to pan celowo. - zauważyła z niezadowoleniem, chowając Nessie z powrotem do pochwy. - Zdaje sobie pan sprawę, że gdyby w tym momencie przejeżdżał tędy któryś z rodziców i zobaczył mnie z bronią, jutro zapewne nie miałabym już pracy? A bądź co bądź mi na niej zależy. - bo była dobrą przykrywką, ale o tym nie wiedział nikt poza nią i jej pośrednikiem. W sumie Lea nie musiała pracować w przedszkolu, pieniędzy miała wystarczająco. Ot, bycie przedszkolanką to było hobby.
- Na kawę? - powtórzyła zaskoczona i wyraźnie zbita z tropu. W chwilę później jednak znowuż przybrała nadąsaną minę i zadarła nosa. - Skąd wiesz, że wieczory mam wolne, co? - no dobra, w sumie miała. Ale sam fakt, że założył, iż nie ma nikogo, do kogo mogłaby wracać po pracy (pomijamy w tym momencie kota) był uwłaczający. - I w sumie czemu chce mnie pan zaprosić na kawę? - bo to było najodpowiedniejsze pytanie. Leah przeczesała dłonią ciemną grzywę, odgarniając ją na tył. Długo tam nie zabawiła, po chwili znowuż opadając niesfornie na czoło.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Przedszkole
Tu miała rację. Morderczy taniec Mrocznego Elfa był niezwykle widowiskowy, ale każdy kto widział go chociaż raz zyskiwał pewność, iż spotkanie z Drowem na polu walki skończyłoby się dla niego klęską. Pomimo tego, że rasa Isilvaera nie była nieśmiertelna, większości jego pobratymców udawało się dożyć bardzo sędziwego, jak na ludzkie standardy, wieku. Mroczne Elfy najczęściej padały ofiarami własnych braci lub sióstr, zamieszanych w różne podstępy i intrygi. W gruncie rzeczy to życie w Podmroku stanowiło dla nich największe zagrożenie.
- Cóż, właściwie sam jestem zaskoczony widokiem broni w Pani ręce - przyznał, unosząc jasne brwi dla lepszego efektu. Oskarżenia Leah raczej nie wzbudziły jego wyrzutów sumienia, ale nie miał zamiaru przyznać, że faktycznie sprowokował ją celowo. Teraz przynajmniej wiedział, że w razie czego przyjdzie mu się zmierzyć co najwyżej ze sztyletem i ogonem. Innych kobiecych broni też się nie obawiał.
- Zgaduję - nie był pewien, kogo kobieta próbuje oszukać. Naprawdę go nie doceniała. Gdyby faktycznie miała 'zajęte wieczory', to raczej nie proponowałaby rozmowy przy lampce wina podczas ich ostatniego spotkania. Był też inne fakty, które bystry wzrok Mrocznego Elfa wyłapał od razu. Leah nie nosiła makijażu. Isilvaer przypuszczał, że raczej nie ma dla kogo przesadnie obnosić się ze swoją urodą. I jeszcze jedno. Ludzie głośno popierali tolerancję, jednak w gruncie rzeczy wiedzieli o niej niewiele. Już sam fakt, że powierzyli Asimarce swoje dzieci był zaskakujący. Raczej mało prawdopodobne było, aby ktoś zainteresował się wężycą na poważnie.
- A zapraszam w ramach rewanżu. Ostatnio pokrzyżowałem Pani nieco plany, ale chcę to naprawić - znów uśmiechnął się przekornie.
- Cóż, właściwie sam jestem zaskoczony widokiem broni w Pani ręce - przyznał, unosząc jasne brwi dla lepszego efektu. Oskarżenia Leah raczej nie wzbudziły jego wyrzutów sumienia, ale nie miał zamiaru przyznać, że faktycznie sprowokował ją celowo. Teraz przynajmniej wiedział, że w razie czego przyjdzie mu się zmierzyć co najwyżej ze sztyletem i ogonem. Innych kobiecych broni też się nie obawiał.
- Zgaduję - nie był pewien, kogo kobieta próbuje oszukać. Naprawdę go nie doceniała. Gdyby faktycznie miała 'zajęte wieczory', to raczej nie proponowałaby rozmowy przy lampce wina podczas ich ostatniego spotkania. Był też inne fakty, które bystry wzrok Mrocznego Elfa wyłapał od razu. Leah nie nosiła makijażu. Isilvaer przypuszczał, że raczej nie ma dla kogo przesadnie obnosić się ze swoją urodą. I jeszcze jedno. Ludzie głośno popierali tolerancję, jednak w gruncie rzeczy wiedzieli o niej niewiele. Już sam fakt, że powierzyli Asimarce swoje dzieci był zaskakujący. Raczej mało prawdopodobne było, aby ktoś zainteresował się wężycą na poważnie.
- A zapraszam w ramach rewanżu. Ostatnio pokrzyżowałem Pani nieco plany, ale chcę to naprawić - znów uśmiechnął się przekornie.
Ostatnio zmieniony przez Isilvaer Syt'h dnia Pon Lis 09, 2009 8:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Przedszkole
I dobrze. Niech się powybijają nawzajem i święty spokój zapanuje. No dobra, takiego Isilvaera można by oszczędzić chociażby tylko po to, żeby Leah miała komu dać się zaprosić na kawę wieczorem. Wiem, to było podłe. Swoją drogą zastanawiające, czy i na jak długo Isi interesował się przedstawicielkami swojego gatunku.
- Och, doprawdy! Czy jedyną bronią odpowiednią do samoobrony dla kobiety jest pieprzony gaz? - prychnęła wyraźnie zirytowana, pieszczotliwie muskając opuszkami misternie zdobioną rękojeść Nessie.
To, że nie udało jej się wzbudzić w nim poczucia winy nie było jeszcze końcem świata. Mogła to robić przez cały wieczór, skoro już zamierzał go z nią spędzić. Acz nie spodziewała się jakichś ogromnych efektów, doprawdy.
Mon Dieu! Kompletnie zapomniałam o proponowanym uprzedniego wieczora winie. Leah najwidoczniej także, bo, gdy sobie uświadomiła co wczoraj proponowała, zarumieniła się zażenowana. No dobra, był całkiem bystry - jak na faceta. I miał całkiem niezłą pamięć - jak na faceta.
A teraz to pan rani nasze uczucia! Rodzice zostawiali ją dlatego, że dzieci lubiły z nią spędzać czas a i nauka niesfornych urwisów szła jej całkiem nieźle. Czy to, że miała ogon, sprawiało, że była ciekawym doświadczeniem, zabawką jaką można się bawić by później odłożyć? O nie, nie zamierzała pozwolić, by ktokolwiek ją w ten sposób traktował.
- Kawa o tej porze podnosi ciśnienie i źle działa na sen. - odparła w końcu wymijająco, postępując kilka kroków w przód tak, że teraz znalazła się może metr od Isilvaera. - Ale możesz zaprosić mnie na lampkę wina i kolację, bo jeszcze nic nie jadłam. - no, pamiętajmy, że nie była aż tak niewinna, jaką się wydawała.
- Och, doprawdy! Czy jedyną bronią odpowiednią do samoobrony dla kobiety jest pieprzony gaz? - prychnęła wyraźnie zirytowana, pieszczotliwie muskając opuszkami misternie zdobioną rękojeść Nessie.
To, że nie udało jej się wzbudzić w nim poczucia winy nie było jeszcze końcem świata. Mogła to robić przez cały wieczór, skoro już zamierzał go z nią spędzić. Acz nie spodziewała się jakichś ogromnych efektów, doprawdy.
Mon Dieu! Kompletnie zapomniałam o proponowanym uprzedniego wieczora winie. Leah najwidoczniej także, bo, gdy sobie uświadomiła co wczoraj proponowała, zarumieniła się zażenowana. No dobra, był całkiem bystry - jak na faceta. I miał całkiem niezłą pamięć - jak na faceta.
A teraz to pan rani nasze uczucia! Rodzice zostawiali ją dlatego, że dzieci lubiły z nią spędzać czas a i nauka niesfornych urwisów szła jej całkiem nieźle. Czy to, że miała ogon, sprawiało, że była ciekawym doświadczeniem, zabawką jaką można się bawić by później odłożyć? O nie, nie zamierzała pozwolić, by ktokolwiek ją w ten sposób traktował.
- Kawa o tej porze podnosi ciśnienie i źle działa na sen. - odparła w końcu wymijająco, postępując kilka kroków w przód tak, że teraz znalazła się może metr od Isilvaera. - Ale możesz zaprosić mnie na lampkę wina i kolację, bo jeszcze nic nie jadłam. - no, pamiętajmy, że nie była aż tak niewinna, jaką się wydawała.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Przedszkole
W Podmroku panował matriarchat. Władzę w swoim ręku skupiały kobiety, służącego pajęczej bogini chaosu - Loth. Mężczyźni w tym wypadu byli bezsilni. Nikt nie miał na tyle odwagi, by sprzeciwić się demonicznemu bóstwu. Loth potrafiła być okrutna. Właśnie dlatego mężczyźni zmuszeni zostali, by elfkom ulegać i spełniać każde ich zachcianki. Sam Isilvaer nie raz ze zgrzytaniem zębów giął kark przed jakąś wyżej postawioną od niego kapłanką. Jeśli chodzi natomiast o zainteresowanie płcią, to w Podmroku kobiety wybierały sobie mężczyzn. Drowy, nie zdolne do pewnych uczuć, miłość ograniczały jedynie do aktów fizycznych. Isilvaerem niejednokrotnie interesowały się Mroczne Elfki,a on nie miał prawa niczego im odmówić. Na szczęście udało mu się od tego uciec.
- Znam kobiety, które potrafią odebrać życie jednym słowem. Gaz nie jest im potrzebny - i znów obserwował twarz Leah, czekając na reakcję. Czy ją zaskoczy swoimi słowami? Wprawdzie była dorosłą kobietą i musiała co nieco słyszeć o elfach żyjących w podziemnych miastach, ale jak na razie nie wykazała się raczej zbytnią znajomością Drowów. Te czarnoskóre stworzenia potrafiły skrzętnie strzec swoich tajemnic, nie dopuszczając do swojej społeczności nikogo z zewnątrz. Powierzchnia miała na ich temat niewiele informacji.
- Zgoda, ale najpierw się przedstawię. Jestem Isilvaer Yesirn z domu Syt'h - chociaż sama w ostatnich słowach zrezygnowała z nazwania go 'panem',a on doskonale zdawał sobie sprawę, że ma przed oczami Leah Ayn Sauveterre, to jednak ludzie przywiązywali sporą wagę do uprzejmości, tak więc i Elf postanowił je zachować. Oczywiście nie omieszkał zrobić tego po swojemu. Przedstawił się tradycyjnie, w lekkim ukłonie przykładając opuszki palca wskazującego i środkowego do ust.
- Znam kobiety, które potrafią odebrać życie jednym słowem. Gaz nie jest im potrzebny - i znów obserwował twarz Leah, czekając na reakcję. Czy ją zaskoczy swoimi słowami? Wprawdzie była dorosłą kobietą i musiała co nieco słyszeć o elfach żyjących w podziemnych miastach, ale jak na razie nie wykazała się raczej zbytnią znajomością Drowów. Te czarnoskóre stworzenia potrafiły skrzętnie strzec swoich tajemnic, nie dopuszczając do swojej społeczności nikogo z zewnątrz. Powierzchnia miała na ich temat niewiele informacji.
- Zgoda, ale najpierw się przedstawię. Jestem Isilvaer Yesirn z domu Syt'h - chociaż sama w ostatnich słowach zrezygnowała z nazwania go 'panem',a on doskonale zdawał sobie sprawę, że ma przed oczami Leah Ayn Sauveterre, to jednak ludzie przywiązywali sporą wagę do uprzejmości, tak więc i Elf postanowił je zachować. Oczywiście nie omieszkał zrobić tego po swojemu. Przedstawił się tradycyjnie, w lekkim ukłonie przykładając opuszki palca wskazującego i środkowego do ust.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Przedszkole
Haha! To jest świat doskonały! Kobiety mające władzę całkowitą nad mężczyznami, którzy zmuszeni są do usługiwania im i wypełniania każdych poleceń. Role po wielu latach niesprawiedliwości się odwróciły i teraz to oni byli tą słabszą płcią! Jakież to piękne. A jednak brakowałoby mi w takim świecie uczuć wyższych jak miłość czy przyjaźń. Samo pożądanie nie wystarcza a jak widać tylko to interesowało tamtejsze kobiety. Poza tym były wredne a wykorzystywanie facetów na dłuższą metę mogło zrobić się nudne. Nie przesadzajmy, trochę równowagi powinno się jeszcze zachować.
- Na swoje szczęście nie należę do takich kobiet. - odparła dumnie, znowuż przeczesując lśniące w blasku latarni włosy, przyjemnie spływające po plecach kobiety. Kobiety, w ogóle postacie zabijające jednym słowem przeważnie okazywały się po prostu być tymi, którzy wydawali polecenia rzeczywistym zabójcom, więc nie można było przypisywać im zasług mordu. Tak w każdym razie mniemała Lea, bo przecież jak można zabić jednym słowem? A tak, czekaj, istniała jeszcze magia.
Powitanie bardzo miłe i ciekawe. Leah nie mogła oprzeć się w tym momencie wrażeniu, że jej nowy znajomy żywcem został wydarty z szesnastego czy siedemnastego wieku. Albo i nawet ze średniowiecza! Chociaż wtedy istoty nie były tak urodziwe, więc nie mógł być ze średniowiecza.
- Miło mi, Isilvaerze. Leah, Leah Sauveterre. - odparła grzecznie, powstrzymując chęć dygnięcia. Ona była z czasów współczesnych, nie musiała się zachowywać jak szlachcianka z ubiegłego wieku. - Chociaż skoro mnie znalazłeś, zakładam, że wiesz jak się nazywam.
Trafne spostrzeżenie. I pochlebiał jej fakt, że Isi zadał sobie trud sprawdzenia jej, by jeszcze raz ją zobaczyć. Nieważne, jakie kierowały nim pobudki.
- Na swoje szczęście nie należę do takich kobiet. - odparła dumnie, znowuż przeczesując lśniące w blasku latarni włosy, przyjemnie spływające po plecach kobiety. Kobiety, w ogóle postacie zabijające jednym słowem przeważnie okazywały się po prostu być tymi, którzy wydawali polecenia rzeczywistym zabójcom, więc nie można było przypisywać im zasług mordu. Tak w każdym razie mniemała Lea, bo przecież jak można zabić jednym słowem? A tak, czekaj, istniała jeszcze magia.
Powitanie bardzo miłe i ciekawe. Leah nie mogła oprzeć się w tym momencie wrażeniu, że jej nowy znajomy żywcem został wydarty z szesnastego czy siedemnastego wieku. Albo i nawet ze średniowiecza! Chociaż wtedy istoty nie były tak urodziwe, więc nie mógł być ze średniowiecza.
- Miło mi, Isilvaerze. Leah, Leah Sauveterre. - odparła grzecznie, powstrzymując chęć dygnięcia. Ona była z czasów współczesnych, nie musiała się zachowywać jak szlachcianka z ubiegłego wieku. - Chociaż skoro mnie znalazłeś, zakładam, że wiesz jak się nazywam.
Trafne spostrzeżenie. I pochlebiał jej fakt, że Isi zadał sobie trud sprawdzenia jej, by jeszcze raz ją zobaczyć. Nieważne, jakie kierowały nim pobudki.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Re: Przedszkole
Nawet znając Leah tak krótko, wytrawny obserwator jakim był Isilvaer, był w stanie sporo na jej temat powiedzieć. Miał przed sobą kobietę nawiną, dumną i nie do końca rozsądną. Nikt normalny nie cieszyłby się z zainteresowania swoją osobą przez Mrocznego Elfa. W większości przypadków coś takiego nie wróżyło dobrze na przyszłość. Jeśli w Twoim życiu nagle pojawiał się Drow, to albo stanowiłeś na jego drodze przeszkodę, albo miałaś coś, czego on chciał. W wypadku Asimarki skłaniałbym się w kierunku opcji drugiej. Isilvaer miał zamiar ją po prostu wykorzystać, jako obiekt obserwacji. Szkarłatne oczy uważnie śledziły ruchy kobiety,a słowa Drow dobierał bardzo starannie, notując w pamięci każdą odpowiedź. Nie miał jakieś z góry ustalonej taktyki działania. Pozwalał sobie na spontaniczne działania. Brak doświadczenia nadrabiał sporą ilością informacji.
- Trudno się nie zgodzić - odparł dość dwuznacznie, interpretację pozostawiając szatynce. Jedynym odnośnikiem, z którym Isilvaer mógł porównywać zachowanie Asimarki były Mroczne Elfki. Właśnie wyłapanie różnic i podobieństw miał na celu jego niewinny eksperyment.
Jeśli natomiast chodzi o słowa niosące śmierć, to w istocie chodziło o magię. Łaskawa Loth obdarzała swoje wierne kapłanki mocą chaosu, dzięki której były w stanie odeprzeć wrogów oraz utrzymać mężczyzn w ryzach.
- Istotnie, ale musisz mi wybaczyć ten nawyk - to, czego dowiedział się o Leah nie wzbudziło żadnych jego podejrzeń, dlatego mógł podjąć dalsze działania. No i dochodzimy do chwili obecnej, kiedy do Mroczny Elf zaprasza panienkę Sauveterre na kolację. Trudno zaprzeczyć temu, że w Podmroku nie nastąpił żaden szczególny rozwój. Drowie miasta nie zmieniały się od lat, zamykając się na wszelkie nowinki z Powierzchni.
- Trudno się nie zgodzić - odparł dość dwuznacznie, interpretację pozostawiając szatynce. Jedynym odnośnikiem, z którym Isilvaer mógł porównywać zachowanie Asimarki były Mroczne Elfki. Właśnie wyłapanie różnic i podobieństw miał na celu jego niewinny eksperyment.
Jeśli natomiast chodzi o słowa niosące śmierć, to w istocie chodziło o magię. Łaskawa Loth obdarzała swoje wierne kapłanki mocą chaosu, dzięki której były w stanie odeprzeć wrogów oraz utrzymać mężczyzn w ryzach.
- Istotnie, ale musisz mi wybaczyć ten nawyk - to, czego dowiedział się o Leah nie wzbudziło żadnych jego podejrzeń, dlatego mógł podjąć dalsze działania. No i dochodzimy do chwili obecnej, kiedy do Mroczny Elf zaprasza panienkę Sauveterre na kolację. Trudno zaprzeczyć temu, że w Podmroku nie nastąpił żaden szczególny rozwój. Drowie miasta nie zmieniały się od lat, zamykając się na wszelkie nowinki z Powierzchni.
Isilvaer Syt'h- Liczba postów : 18
Dołączył : 03/11/2009
Skąd : Ched Nasad
Rasa : Mroczny Elf (Drow)
Re: Przedszkole
Dziękuję za oryginalny komplement. Naprawdę.
Zapomnijmy na pewien moment, że Isilvaer jest złym, podstępnym, wrednym, bezwzględnym Mrocznym Elfem i spójrzmy na niego okiem kobiety nieznającej wcześniej jego rasy, która nigdy nie wierzyła w to, co mówią ludzie, zawierzając opinie swojemu podejściu do innych. Kobiety są bardziej próżne od mężczyzn, nie ukrywajmy. I dlatego schlebiać mógł jej fakt, że osobnik płci przeciwnej się nią interesuje w ten czy inny sposób. Zwłaszcza, że można go było nazwać tajemniczym, a przecież kobiety uwielbiały tajemniczych mężczyzn. No, na początku, bo później żądały spowiedzi z każdego uczynku czy wyjścia.
No a skoro Leah była tylko intrygującym okazem (głupi ogon) i nie miał interesu w jej śmierci, mogła czuć się względnie bezpieczna.
W istocie podła ta Loth, skoro dała Mrocznym Elfkom moce na tyle silne, by te mogły panować nad mężczyznami. Biedni, troszeczkę mi szkoda męskich przedstawicieli tej rasy. Ale tylko troszeczkę.
- Wybaczam. Ale na następny raz łatwiej byłoby po prostu spytać mnie o to, co chcesz wiedzieć. To, co znalazłeś w kartotekach czy czego dowiedziałeś się z plotek nie zawsze jest prawdziwe. - odparła, powstrzymując się przed zadaniem dręczącego ją pytania. Fakt, że szperał w jej przeszłości nie bardzo jej się podobał, zważywszy na to, że przypadkiem mógł dokopać się do czegoś, co zainteresowało go bardziej. Och, naturalnie nie robiła nic, co mogłoby zaszkodzić ludziom czy innym rasom, ale wolała by nikt nie dowiedział się, na co z Calebem wydają swój majątek i, że to oni niejednokrotnie byli tajnymi sponsorami co poniektórych eksponatów w pobliskich muzeach. Swój akt charytatywny wolała zostawić dla siebie.
- Dobrze, chyba brak mi wymówek, a robi się coraz zimniej, więc lepiej będzie, jeśli już pójdziemy. - dodała już nieco spokojniej, nawet się do niego uśmiechając. I poszli.
Zapomnijmy na pewien moment, że Isilvaer jest złym, podstępnym, wrednym, bezwzględnym Mrocznym Elfem i spójrzmy na niego okiem kobiety nieznającej wcześniej jego rasy, która nigdy nie wierzyła w to, co mówią ludzie, zawierzając opinie swojemu podejściu do innych. Kobiety są bardziej próżne od mężczyzn, nie ukrywajmy. I dlatego schlebiać mógł jej fakt, że osobnik płci przeciwnej się nią interesuje w ten czy inny sposób. Zwłaszcza, że można go było nazwać tajemniczym, a przecież kobiety uwielbiały tajemniczych mężczyzn. No, na początku, bo później żądały spowiedzi z każdego uczynku czy wyjścia.
No a skoro Leah była tylko intrygującym okazem (głupi ogon) i nie miał interesu w jej śmierci, mogła czuć się względnie bezpieczna.
W istocie podła ta Loth, skoro dała Mrocznym Elfkom moce na tyle silne, by te mogły panować nad mężczyznami. Biedni, troszeczkę mi szkoda męskich przedstawicieli tej rasy. Ale tylko troszeczkę.
- Wybaczam. Ale na następny raz łatwiej byłoby po prostu spytać mnie o to, co chcesz wiedzieć. To, co znalazłeś w kartotekach czy czego dowiedziałeś się z plotek nie zawsze jest prawdziwe. - odparła, powstrzymując się przed zadaniem dręczącego ją pytania. Fakt, że szperał w jej przeszłości nie bardzo jej się podobał, zważywszy na to, że przypadkiem mógł dokopać się do czegoś, co zainteresowało go bardziej. Och, naturalnie nie robiła nic, co mogłoby zaszkodzić ludziom czy innym rasom, ale wolała by nikt nie dowiedział się, na co z Calebem wydają swój majątek i, że to oni niejednokrotnie byli tajnymi sponsorami co poniektórych eksponatów w pobliskich muzeach. Swój akt charytatywny wolała zostawić dla siebie.
- Dobrze, chyba brak mi wymówek, a robi się coraz zimniej, więc lepiej będzie, jeśli już pójdziemy. - dodała już nieco spokojniej, nawet się do niego uśmiechając. I poszli.
Leah Sauveterre- Liczba postów : 18
Dołączył : 20/10/2009
Wiek : 38
Skąd : Leroth
Rasa : Aasimar
Terada :: Kraina Leroth :: Ratoil
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach