Kuchnia i jadalnia
2 posters
Strona 1 z 1
Kuchnia i jadalnia
Jedno z największych pomieszczeń w mieszkaniu. Sama kuchnia jest naprawdę duża. A wszystko dlatego, że Teo zwyczajnie uwielbia gotować! Jest jasnym pomieszczeniem, utrzymanym w odcieniach żółci, pomarańczu i brązu. Na hakach wiszą podwieszone do sufitu miedziane garnki i rondle. Z drewnianej półki zwisają kryształowe kieliszki. W rogu znajduje się obszerna lodówka, obita drewnem, a w środku niej znaleźć można przeróżne artykuły spożywcze.
W części kuchennej ustawiono także zmywarkę i niszczarkę do śmieci, a także dwie niskie szafeczki, wypełnione sztućcami, na których stoi mikrofalówka i ekspres do kawy, a pod sufitem wiszą szafki z zastawą stołową.
Część jadalniana jest nieco ciemniejsza. Więcej tu brązu i złota, a mniej pomarańczu i czystej żółci. Oddzielona jest ona od kuchni niewysokim parkanem. Na podłodze położono miękki dywan. W centralnej części stoi tu duży, owalny stół, na którym postawiono wazon z orchideami.
*
Teo naprawdę zastanawiał się, dlaczego w ogóle wpuścił ją do własnego mieszkania. Czy nie mógł po prostu zatrzasnąć jej drzwi przed nosem? Cholerne baby! Cholerny świat! Jego to zwyczajnie momentami przerastało.
Prychnął pod nosem do własnych myśli i rzucił kluczyki od własnego samochodu na blat stołu. (A jego maleństwo stoi tam w tym deszczu i ocieka błotem! Będzie musiał udać się do myjni i go porządnie wyszorować. Ale tatuś zajmie się swoim ukochanym dzieciaczkiem...)
Usiadł na wysokim krześle i rozparł się na nim wygodnie, zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu.
- Nienawidzę cię, naprawdę - warknął, otwierając na powrót oczy.
Westchnął dodatkowo głośno i spojrzał w stronę dziewczyny. Powoli podszedł do niej i przyciągnął do siebie władczo, całując namiętnie.
- Kiedyś cię zabiję - powiedział to tak poważnie, że aż sam w to uwierzył.
Chciał ją zabić. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś. Chciał być tym, który spojrzy w jej gasnące oczy i uśmiechnie się kpiąco. Nie dlatego, że pragnął jej śmierci, ale dlatego, że zawsze dążył do bycia najlepszym.
Znów ją pocałował, popychając dość mocno na ścianę i przygważdżając ją do niej. Uśmiechnął się lekko pod nosem, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i kładąc je na wysokiej półeczce, znajdującej się tuż obok.
- Możesz być tego pewna - szepnął jeszcze na koniec.
W części kuchennej ustawiono także zmywarkę i niszczarkę do śmieci, a także dwie niskie szafeczki, wypełnione sztućcami, na których stoi mikrofalówka i ekspres do kawy, a pod sufitem wiszą szafki z zastawą stołową.
Część jadalniana jest nieco ciemniejsza. Więcej tu brązu i złota, a mniej pomarańczu i czystej żółci. Oddzielona jest ona od kuchni niewysokim parkanem. Na podłodze położono miękki dywan. W centralnej części stoi tu duży, owalny stół, na którym postawiono wazon z orchideami.
*
Teo naprawdę zastanawiał się, dlaczego w ogóle wpuścił ją do własnego mieszkania. Czy nie mógł po prostu zatrzasnąć jej drzwi przed nosem? Cholerne baby! Cholerny świat! Jego to zwyczajnie momentami przerastało.
Prychnął pod nosem do własnych myśli i rzucił kluczyki od własnego samochodu na blat stołu. (A jego maleństwo stoi tam w tym deszczu i ocieka błotem! Będzie musiał udać się do myjni i go porządnie wyszorować. Ale tatuś zajmie się swoim ukochanym dzieciaczkiem...)
Usiadł na wysokim krześle i rozparł się na nim wygodnie, zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu.
- Nienawidzę cię, naprawdę - warknął, otwierając na powrót oczy.
Westchnął dodatkowo głośno i spojrzał w stronę dziewczyny. Powoli podszedł do niej i przyciągnął do siebie władczo, całując namiętnie.
- Kiedyś cię zabiję - powiedział to tak poważnie, że aż sam w to uwierzył.
Chciał ją zabić. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś. Chciał być tym, który spojrzy w jej gasnące oczy i uśmiechnie się kpiąco. Nie dlatego, że pragnął jej śmierci, ale dlatego, że zawsze dążył do bycia najlepszym.
Znów ją pocałował, popychając dość mocno na ścianę i przygważdżając ją do niej. Uśmiechnął się lekko pod nosem, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i kładąc je na wysokiej półeczce, znajdującej się tuż obok.
- Możesz być tego pewna - szepnął jeszcze na koniec.
Re: Kuchnia i jadalnia
Nicci natomiast schowała swoje kluczyki do torebki, którą postawiła na kuchennym blacie. W zasięgu ręki. Bo może i miała broń schowaną pod ubraniem, ale czasem z torebki się ją szybciej wyciągało. Albo była potrzeba wykorzystania dwóch rewolwerów. Dlatego też Nicci nigdy nie rozstawała się ze swoimi kochanymi zabawkami. Nawet podczas schadzek w miejscu, gdzie nie ma wielkiego zagrożenia. Jak w domu Teo. Bo jedynym zagrożeniem w tym mieszkaniu był sam Teo. I nawet zapowiedział, że ją zabije. Kiedyś. Nicci chciała mu życzyć powodzenia (bo chyba nie wspominała mu o swojej ciekawej umiejętności szybkiej regeneracji), ale ten bardzo skutecznie zatkał jej usta. Na pierwszy pocałunek właściwie w żaden sposób nie zareagowała, ale też nie oparła się. Dopiero, kiedy znalazła się w potrzasku i nie miała żadnej możliwości ucieczki (haha, gdyby chciała, to by pewnie znokautowała Teo i uciekła, ale to można pominąć), oddała mu pocałunek.
- Zapamiętam - powiedziała cicho. - To będzie ciekawe przeżycie. - Uśmiechnęła się. - Postaram się nie zrobić ci krzywdy podczas samoobrony.
Pocałowała go, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- To byłaby taka strata...
Cóż. Myślę, że wielu ludzi chciało by być świadkami, albo i przyczynami śmierci Nicci, ale ona nie była zwykłym człowiekiem, którego można było ot tak zabić. Trzeba było znać na to specjalne sposoby, i to nie zawsze były one skuteczne. Nicci była sprytna. Bardzo sprytna. Nie dość, że ciężko było ją podejść, to jeszcze ciężej zrobić jakąś krzywdę. A do tego dochodzi jeszcze umiejętność szybkiego reagowania, oceny sytuacji i logiczne myślenie. Nicci była wybitna w tym, co zrobiła.
- Tylko tyle masz mi do zaoferowania?... - zapytała prowokacyjnie, uśmiechając się lekko. Oczy błysnęły spod rudej grzywki.
- Zapamiętam - powiedziała cicho. - To będzie ciekawe przeżycie. - Uśmiechnęła się. - Postaram się nie zrobić ci krzywdy podczas samoobrony.
Pocałowała go, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- To byłaby taka strata...
Cóż. Myślę, że wielu ludzi chciało by być świadkami, albo i przyczynami śmierci Nicci, ale ona nie była zwykłym człowiekiem, którego można było ot tak zabić. Trzeba było znać na to specjalne sposoby, i to nie zawsze były one skuteczne. Nicci była sprytna. Bardzo sprytna. Nie dość, że ciężko było ją podejść, to jeszcze ciężej zrobić jakąś krzywdę. A do tego dochodzi jeszcze umiejętność szybkiego reagowania, oceny sytuacji i logiczne myślenie. Nicci była wybitna w tym, co zrobiła.
- Tylko tyle masz mi do zaoferowania?... - zapytała prowokacyjnie, uśmiechając się lekko. Oczy błysnęły spod rudej grzywki.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
- Ja nie wiem, w jaki sposób z tobą wytrzymuję - pokręcił głową, uśmiechając się złośliwie.
On i tak będzie dążył do swego i może wreszcie uda mu się osiągnąć sukces. To było śmieszne, dziwne i niepokojące - zarazem chciał tego i nie chciał. Chyba sam siebie nie rozumiał. A może po prostu siebie nie znał?
Wsunął dłonie pod jej bluzkę i stwierdził, że można by się jej było pozbyć. I się jej pozbył, a potem uniósł dziewczynę przenosząc na stół, na którym to położył ją niezbyt delikatnie (on w ogóle nie jest delikatny, cholera) i znów wrócił do całowania jej ust. Bo lubił usta, a co! A kiedy te usta mu się znudziły, to począł błądzić własnymi po ciele kochanki. Wędrówkę rozpoczął od policzka, zsunął się na szyję, potem obojczyk, a na końcu zatrzymał się na dłużej przy dwóch ponętnych pagórkach.
Przerwał pieszczotę i odsunął się od niej, siadając na krześle. Chciał ją sobie poobserwować. Bezczelność? A kto powiedział, że on nie jest bezczelny?! I teraz sobie czekał. Po co ma się wysilać?
- Ładnie wyglądasz kiedy jesteś taka "bezbronna" - firmowy uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
On i tak będzie dążył do swego i może wreszcie uda mu się osiągnąć sukces. To było śmieszne, dziwne i niepokojące - zarazem chciał tego i nie chciał. Chyba sam siebie nie rozumiał. A może po prostu siebie nie znał?
Wsunął dłonie pod jej bluzkę i stwierdził, że można by się jej było pozbyć. I się jej pozbył, a potem uniósł dziewczynę przenosząc na stół, na którym to położył ją niezbyt delikatnie (on w ogóle nie jest delikatny, cholera) i znów wrócił do całowania jej ust. Bo lubił usta, a co! A kiedy te usta mu się znudziły, to począł błądzić własnymi po ciele kochanki. Wędrówkę rozpoczął od policzka, zsunął się na szyję, potem obojczyk, a na końcu zatrzymał się na dłużej przy dwóch ponętnych pagórkach.
Przerwał pieszczotę i odsunął się od niej, siadając na krześle. Chciał ją sobie poobserwować. Bezczelność? A kto powiedział, że on nie jest bezczelny?! I teraz sobie czekał. Po co ma się wysilać?
- Ładnie wyglądasz kiedy jesteś taka "bezbronna" - firmowy uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Ja też.
Tak, Teo zawsze osiągał sukces. Zawsze postawił na swoim. Zawsze wygrywał. Tylko, czy przypadkiem nie było podważane, kiedy w pobliżu znajdowała się Nicci? No cóż, nie można mieć wszystkiego. W szczególności, że ona dać się zabić nie miała zamiaru.
Odchyliła głowę do tyłu, kiedy ten zaczął całować jej szyję. Podpierała się łokciami, by nie położyć się w całości na stole (kaprys). Kiedy jednak ten nagle postanowił się odsunąć, podniosła się trochę i opierała się o wyprostowane ręce za plecami.
- Słaba prowokacja, mój drogi - powiedziała, unosząc jedną nogę powyżej wysokości stołu. I tak się stało, że natknęła się palcami (bo ściągnęła buty, wchodząc do mieszkania) na tors Teo. Uśmiechnęła się ciut złośliwie. On się nie miał zamiaru wysilać? A ona miała? Bezczelny. Jej uśmiech się poszerzył. Niech Teo lepiej uważa, bo nie wiadomo, co jej może strzelić do głowy! Nigdy nie zadzieraj z mistrzynią prowokacji!
Nie minęło kilka sekund, kiedy ręka Nicci znalazła się przy biuście. Obsunęła delikatnie stanik. W końcu Teo był tylko facetem. I to dość łasym na ładne zaokrąglenia ciała. Nicci doskonale zdawała sobie z tego sprawę. I już jakiś czas temu obrała sobie technikę podczas podobnych spotkań z nim.
- Naprawdę tak łatwo masz zamiar ustąpić? - zapytała, unosząc brew. - Nie spraw mi zawodu...
Przesunęła się na brzeg stołu, a jedna ze stóp wciąż była oparta o jego tors. Żeby było jednak wygodniej, zsunęła nogę trochę niżej i niżej się już nie dało, skoro siedział. A z jej twarzy nie znikał uśmiech.
Tak, Teo zawsze osiągał sukces. Zawsze postawił na swoim. Zawsze wygrywał. Tylko, czy przypadkiem nie było podważane, kiedy w pobliżu znajdowała się Nicci? No cóż, nie można mieć wszystkiego. W szczególności, że ona dać się zabić nie miała zamiaru.
Odchyliła głowę do tyłu, kiedy ten zaczął całować jej szyję. Podpierała się łokciami, by nie położyć się w całości na stole (kaprys). Kiedy jednak ten nagle postanowił się odsunąć, podniosła się trochę i opierała się o wyprostowane ręce za plecami.
- Słaba prowokacja, mój drogi - powiedziała, unosząc jedną nogę powyżej wysokości stołu. I tak się stało, że natknęła się palcami (bo ściągnęła buty, wchodząc do mieszkania) na tors Teo. Uśmiechnęła się ciut złośliwie. On się nie miał zamiaru wysilać? A ona miała? Bezczelny. Jej uśmiech się poszerzył. Niech Teo lepiej uważa, bo nie wiadomo, co jej może strzelić do głowy! Nigdy nie zadzieraj z mistrzynią prowokacji!
Nie minęło kilka sekund, kiedy ręka Nicci znalazła się przy biuście. Obsunęła delikatnie stanik. W końcu Teo był tylko facetem. I to dość łasym na ładne zaokrąglenia ciała. Nicci doskonale zdawała sobie z tego sprawę. I już jakiś czas temu obrała sobie technikę podczas podobnych spotkań z nim.
- Naprawdę tak łatwo masz zamiar ustąpić? - zapytała, unosząc brew. - Nie spraw mi zawodu...
Przesunęła się na brzeg stołu, a jedna ze stóp wciąż była oparta o jego tors. Żeby było jednak wygodniej, zsunęła nogę trochę niżej i niżej się już nie dało, skoro siedział. A z jej twarzy nie znikał uśmiech.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
No dobra - wygrywał do momentu, aż poznał Nicci. Ona wszystko zmieniła i między innymi dlatego tak bardzo ją nienawidził. Ale... Cóż, on by się do tego nie przyznał, ale ta "nienawiść" była tak krucha i tak wymuszona, że aż strach. No przecież nie powie jej, że ją lubi i, że nudne by było jego życie bez niej. Pewnie gdyby jej nigdy nie poznał nie odbierałby tego w ten sposób, ale teraz...? Jest od niej uzależniony. Bo nie ma drugiej takiej, jak Nicoline. Ona jest niepowtarzalna i tak cholernie pociągająca...
- Chyba się starzeję - westchnął i pokręcił głową.
Chwycił ją pewnie za nogę, a że siedział wystarczająco blisko, pociągnął ją za nią dosyć mocno tak, iż dziewczyna upadła wprost na niego. Złapał ją zgrabnie, obejmując pewnie w pasie i znów namiętnie pocałował. Dodatkowo wtargnął także swym językiem do jej ust, pogłębiając ten pocałunek i zwyczajnie rozpiął jej stanik. Odsunął się lekko od dziewczyny i spojrzał na trzymaną część garderoby, a potem na jej biust i uśmiechnął się szeroko.
- Jednak wiem, jak z tobą wytrzymuję - zaśmiał się pogodnie.
Był tylko, albo aż facetem. Oba stwierdzenia są chyba jak najbardziej trafne. A że był tylko (albo aż) facetem to stwierdził, że nadal mają na sobie zbyt wiele ciuchów. I dlatego też zdjął swoje... skarpetki, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Kiedy się opanował, zreflektował się i pozbył własnej koszuli, a potem to nawet wyjął pasek ze spodni. Więcej mu się robić nie chciało. Za to chciało mu się położyć dłonie na dwóch ładnych pagórkach. Co zrobił z tymi dłońmi to proszę sobie samemu dopisać...
- Chyba się starzeję - westchnął i pokręcił głową.
Chwycił ją pewnie za nogę, a że siedział wystarczająco blisko, pociągnął ją za nią dosyć mocno tak, iż dziewczyna upadła wprost na niego. Złapał ją zgrabnie, obejmując pewnie w pasie i znów namiętnie pocałował. Dodatkowo wtargnął także swym językiem do jej ust, pogłębiając ten pocałunek i zwyczajnie rozpiął jej stanik. Odsunął się lekko od dziewczyny i spojrzał na trzymaną część garderoby, a potem na jej biust i uśmiechnął się szeroko.
- Jednak wiem, jak z tobą wytrzymuję - zaśmiał się pogodnie.
Był tylko, albo aż facetem. Oba stwierdzenia są chyba jak najbardziej trafne. A że był tylko (albo aż) facetem to stwierdził, że nadal mają na sobie zbyt wiele ciuchów. I dlatego też zdjął swoje... skarpetki, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Kiedy się opanował, zreflektował się i pozbył własnej koszuli, a potem to nawet wyjął pasek ze spodni. Więcej mu się robić nie chciało. Za to chciało mu się położyć dłonie na dwóch ładnych pagórkach. Co zrobił z tymi dłońmi to proszę sobie samemu dopisać...
Re: Kuchnia i jadalnia
Kiedy znalazła się na jego kolanach, oparła dłonie o jego tors i z zachłannością oddawała każdy pocałunek. Tak swoją drogą, powinni wiedzieć, że takie akcje są znacznie bezpieczniejsze w łóżku. Ale nawet, jeżeli wiedzieli, zdawali się o tym nie myśleć. Urocze!
- Uważaj, bo następnym razem kupię ci specjalne pigułki - powiedziała cicho.
Nicci, kiedy ten wyciągnął pasek ze spodni, sięgnęła do jego rozporka. Nie chciało mu się nic z tym robić? I ona niby miała go wyręczyć, tak? Chamstwo! Nic jednak nie powiedziała. Ani na jego zachowanie, ani na słowa. Po prostu objęła go jedną ręką na wysokości szyi i pocałowała go namiętnie, a druga rączka pozostała przy rozpiętym już rozporku i trochę opuszczonej, męskiej bieliźnie.
Nikt nie próżnuje.
Uzależniony od Nicci? To by się jej spodobało. Oczywiście, zdawała sobie z tego sprawę, ale gdyby powiedział jej o tym... hm. Może byłaby milsza. I częściej by odwiedzała jego mieszkanie? A gdyby jej powiedział, że ją lubi!... To już byłby mocny postęp. Jeszcze chwila, a by się w sobie zakochali, porzucili złą drogę, wzięli ślub i mieli trójkę dzieci.
Fuj.
- Uważaj, bo następnym razem kupię ci specjalne pigułki - powiedziała cicho.
Nicci, kiedy ten wyciągnął pasek ze spodni, sięgnęła do jego rozporka. Nie chciało mu się nic z tym robić? I ona niby miała go wyręczyć, tak? Chamstwo! Nic jednak nie powiedziała. Ani na jego zachowanie, ani na słowa. Po prostu objęła go jedną ręką na wysokości szyi i pocałowała go namiętnie, a druga rączka pozostała przy rozpiętym już rozporku i trochę opuszczonej, męskiej bieliźnie.
Nikt nie próżnuje.
Uzależniony od Nicci? To by się jej spodobało. Oczywiście, zdawała sobie z tego sprawę, ale gdyby powiedział jej o tym... hm. Może byłaby milsza. I częściej by odwiedzała jego mieszkanie? A gdyby jej powiedział, że ją lubi!... To już byłby mocny postęp. Jeszcze chwila, a by się w sobie zakochali, porzucili złą drogę, wzięli ślub i mieli trójkę dzieci.
Fuj.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Może i bezpieczniejsze, ale na pewno mniej ciekawe... Zresztą, Nicci jakoś Emilkowi nie pasowała do tego królewskiego łoża, które miał w sypialni.
- Radzę sobie doskonale bez pigułek - prychnął, nieco urażony jej uwagą.
Ach, ta męska duma...!
No, bo jak to tak można sugerować, że panu Leoncavallo potrzebne są jakieś pigułki! Phi! Okropność, niedorzeczność i ogólnie to się obraziliśmy!
Westchnął dosyć głośno wprost w jej usta i zacisnął dłonie na piersiach dziewczyny, jak gdyby były miękkimi piłeczkami, które można ściskać i miętosić, i tak dalej, i tak dalej... Przemilczmy te szczegóły...
- Jesteś lepsza od narkotyków - stwierdził niespodziewanie mocno zachrypniętym głosem i chrząknął znacząco, jednak na niewiele mu się to zdało.
W każdym razie - nie był w stanie tak po prostu jej powiedzieć "hej, Nicoline, jesteś zajebista w łóżku i do tej pory nie spotkałem dziewczyny, która by mnie tak podniecała. I ogólnie to cię lubię - wpadaj częściej, co?". Chybaby prędzej strzelił sobie prosto w łeb. Ma się tę dumę i tym podobne. Bo przecież nie wyjdzie na jakiegoś mięczaka, czy co. On nie lubi ludzi, nie przywiązuje się i nie uzależnia od nich. A Nicci to wyjątek. Pod każdym względem.
Prawą rękę przeniósł na zamek w jej spodniach i rozpiął go pospiesznie, wsuwając dłoń pod bieliznę i zaciskając mocno na jej pośladku. Uśmiechnął się przy tym zadziornie i przygryzł jej dolną wargę.
- Radzę sobie doskonale bez pigułek - prychnął, nieco urażony jej uwagą.
Ach, ta męska duma...!
No, bo jak to tak można sugerować, że panu Leoncavallo potrzebne są jakieś pigułki! Phi! Okropność, niedorzeczność i ogólnie to się obraziliśmy!
Westchnął dosyć głośno wprost w jej usta i zacisnął dłonie na piersiach dziewczyny, jak gdyby były miękkimi piłeczkami, które można ściskać i miętosić, i tak dalej, i tak dalej... Przemilczmy te szczegóły...
- Jesteś lepsza od narkotyków - stwierdził niespodziewanie mocno zachrypniętym głosem i chrząknął znacząco, jednak na niewiele mu się to zdało.
W każdym razie - nie był w stanie tak po prostu jej powiedzieć "hej, Nicoline, jesteś zajebista w łóżku i do tej pory nie spotkałem dziewczyny, która by mnie tak podniecała. I ogólnie to cię lubię - wpadaj częściej, co?". Chybaby prędzej strzelił sobie prosto w łeb. Ma się tę dumę i tym podobne. Bo przecież nie wyjdzie na jakiegoś mięczaka, czy co. On nie lubi ludzi, nie przywiązuje się i nie uzależnia od nich. A Nicci to wyjątek. Pod każdym względem.
Prawą rękę przeniósł na zamek w jej spodniach i rozpiął go pospiesznie, wsuwając dłoń pod bieliznę i zaciskając mocno na jej pośladku. Uśmiechnął się przy tym zadziornie i przygryzł jej dolną wargę.
Re: Kuchnia i jadalnia
No tak, bo w łóżku nie nadziejesz się na widelce, czy noże. Nicci to nie za bardzo przeszkadzało, bo i tak po chwili by ranka się zagoiła, ale mieć coś w wbitego w rękę nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, o której można sobie zamarzyć.
A odnośnie zabijania, Nicci odpięła od paska broń i rzuciła ją na stół, a następnie, kiedy ten przygryzł jej wargę, pchnęła go na oparcie krzesła i wepchnęła język w jego usta, unosząc się trochę. Po chwili jednak odsunęła się nieznacznie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiem - powiedziała, po czym wróciła do siedzenia na stole, ale tym razem nie pozwoliła mu zostać na krześle, a pociągnęła go za sobą. Objęła go nogami, a dłonie zaciskały się na jego ramionach. Usta szybko odnalazły jego i wszystko było tak... cacy.
Och, gdyby on jej tak powiedział, to by się zapewne roześmiała bardzo głośno. I nie skomentowała. To trzeba jakość porządnie powiedzieć, a nie na odwal! Wtedy byłby jakiś efekt, na pewno.
- Pokaż, jak sobie radzisz - powiedziała mu do ucha, po czym przygryzła lekko płatek. A stopami obsunęła spodnie Teo trochę niżej. I chyba wraz ze spodniami poszła też bielizna.
A odnośnie zabijania, Nicci odpięła od paska broń i rzuciła ją na stół, a następnie, kiedy ten przygryzł jej wargę, pchnęła go na oparcie krzesła i wepchnęła język w jego usta, unosząc się trochę. Po chwili jednak odsunęła się nieznacznie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiem - powiedziała, po czym wróciła do siedzenia na stole, ale tym razem nie pozwoliła mu zostać na krześle, a pociągnęła go za sobą. Objęła go nogami, a dłonie zaciskały się na jego ramionach. Usta szybko odnalazły jego i wszystko było tak... cacy.
Och, gdyby on jej tak powiedział, to by się zapewne roześmiała bardzo głośno. I nie skomentowała. To trzeba jakość porządnie powiedzieć, a nie na odwal! Wtedy byłby jakiś efekt, na pewno.
- Pokaż, jak sobie radzisz - powiedziała mu do ucha, po czym przygryzła lekko płatek. A stopami obsunęła spodnie Teo trochę niżej. I chyba wraz ze spodniami poszła też bielizna.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Oj, zacznijmy od tego, że Teo ma lekko pedantyczne zapędy, więc na tym stole to nie uraczysz zbędnych sztućców! Wszystko ładnie do szafeczek pochowane, co by mógł znaleźć to bez problemu - kuchnia była jego świątynią!
- To dobrze - mruknął tylko, bo na więcej nie było go stać.
I te oczy mu jakoś dziwnie pociemniały... Ciekawe dlaczego...?
- Z wielką chęcią - dodał jeszcze i wyszedł z nogawek własnych spodni i bokserek, po czym kopnął je gdzie na bok.
Wyplątał się z jej nóżek i odsunął od niej kilka centymetrów, by bez przeszkód ściągnąć z niej pozostałości ubrania.
Po chwili powrócił na swoje miejsce, chwytając jej nogi pod kolanami i przygniatając ją swoim ciałem.
Powrócił do całowania jej ust, bawiąc się przy tym własnym i jej językiem, by po chwili porzucić tę czynność i przenieść się na powrót w górskie okolica. Tam jego usta pasowały bardzo dobrze. Och, to wszystko przez to, że mamusia nie dawała mu własnego cyca i pił mleczko z butli. Ble... Brak dzieciństwa odbija się na psychice dorosłego bardzo dotkliwie. Taki na przykład ma potem obsesję na punkcie kobiecych piersi.
Ale nie tylko biust Nicci interesował tego pana. Poprawił się nieznacznie i wypchnął biodra do przodu, a potem...
- To dobrze - mruknął tylko, bo na więcej nie było go stać.
I te oczy mu jakoś dziwnie pociemniały... Ciekawe dlaczego...?
- Z wielką chęcią - dodał jeszcze i wyszedł z nogawek własnych spodni i bokserek, po czym kopnął je gdzie na bok.
Wyplątał się z jej nóżek i odsunął od niej kilka centymetrów, by bez przeszkód ściągnąć z niej pozostałości ubrania.
Po chwili powrócił na swoje miejsce, chwytając jej nogi pod kolanami i przygniatając ją swoim ciałem.
Powrócił do całowania jej ust, bawiąc się przy tym własnym i jej językiem, by po chwili porzucić tę czynność i przenieść się na powrót w górskie okolica. Tam jego usta pasowały bardzo dobrze. Och, to wszystko przez to, że mamusia nie dawała mu własnego cyca i pił mleczko z butli. Ble... Brak dzieciństwa odbija się na psychice dorosłego bardzo dotkliwie. Taki na przykład ma potem obsesję na punkcie kobiecych piersi.
Ale nie tylko biust Nicci interesował tego pana. Poprawił się nieznacznie i wypchnął biodra do przodu, a potem...
Re: Kuchnia i jadalnia
A potem trzy kropki. Dobrze powiedziane. Bo nikt nie musi znać szczegółów z tego, co się właśnie działo. A kiedy wszystko się pięknie skończyło, nastawiła wodę na herbatę. Albo na kawę, biorąc pod uwagę, że ostatni... jakiś czas był dość wyczerpujący dla obojga.
Jedyne, co założyła na siebie to porzucona koszula Teo. Szybko się ją nakładało, była za duża, ale i wygodna. Bardzo praktyczna.
- Czegoś sobie pan życzy? - zironizowała, otwierając poszczególne szafki w poszukiwaniu czegoś do zrobienia. Zamiast tego z jednej z szafek wypadło kilka noży (pedantyczny, tak?) i jeden z nich przeciął skórę na wierzchu dłoni Nicci. Spojrzała na to ze zdziwieniem, po czym spojrzała w wyrzutem na Teo. Ale nic nie powiedziała. Schowała noże z powrotem, a ten zakrwawiony wrzuciła do zlewu.
Jedyne, co założyła na siebie to porzucona koszula Teo. Szybko się ją nakładało, była za duża, ale i wygodna. Bardzo praktyczna.
- Czegoś sobie pan życzy? - zironizowała, otwierając poszczególne szafki w poszukiwaniu czegoś do zrobienia. Zamiast tego z jednej z szafek wypadło kilka noży (pedantyczny, tak?) i jeden z nich przeciął skórę na wierzchu dłoni Nicci. Spojrzała na to ze zdziwieniem, po czym spojrzała w wyrzutem na Teo. Ale nic nie powiedziała. Schowała noże z powrotem, a ten zakrwawiony wrzuciła do zlewu.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
"Jakiś czas" był cholernie wyczerpujący. Mimo, iż Teo miał kondycję doskonałą, jak przystało na wzorowego glinę, to jednak musiał przyznać, że spotkania z tą kobietą potrafiły go wykończyć.
Mężczyzna rozejrzał się za własnymi bokserkami (choć tak naprawdę miał ochotę pozostać nago - tak było wygodniej...), a kiedy wreszcie je znalazł, wciągnął je na siebie i podszedł do dziewczyny.
Nie odpowiedział na jej pytanie, spoglądając na noże, które wypadły z szafki. Ciekawe... Mógłby przysiąc, że wszystko zawsze było tu idealnie poukładane. I wątpił by zdarzyło mu się czegoś nie dopilnować, ale wolał nad tym teraz nie myśleć - teorie spiskowe pozostawimy na godziny pracy.
Podszedł do zlewu i umył dokładnie nóż, a także blat, starając się, by nie pozostał na nim żaden ślad bytności Nicci w jego domu, choć wiedział, że i tak pozostanie.
Uniósł się lekko na palcach, sięgając do półki zawieszonej wysoko nad jego głową i wyjął z niej paczkę patyczków do uszu, a także dwie małe buteleczki. Najpierw otworzył największą, wykonaną z przezroczystego plastiku i nalał niewielką ilość płynu na ściereczkę, po czym dokładnie wymył nóż. Następnie wytarł go suchą ścierką. Wyjął jeden patyczek z pudełka i nasączył go dwoma kroplami roztworu, znajdującego się w ciemnopomarańczowej, małej buteleczce, po czym przetarł nóż wzdłuż całej długości, sprawdzając każdy zakamarek. Nie przegapił niczego - śladów krwi brak. Po chwili sięgnął po wcześniejszą ściereczkę i znów nasączył ją przezroczystym płynem, wycierając dokładnie blat. Sprawdził i jego - wynik negatywny. Odciskami palców zajmie się po wyjściu Wolff.
- Nic ci się nie stało? - zwrócił się w jej stronę, chwytając delikatnie dłoń, którą skaleczyła i przyglądając się jej uważnie. Otworzył szerzej oczy, by po chwili zmarszczyć brwi i podrapać się po brodzie. - Nie bardzo rozumiem. Jak...? - zaczął, ale nie dokończył. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów.
- Ja to zrobię - dodał, sięgając po dwa kubki i metalową puszkę.
- Kawa, czy herbata? - spojrzał na dziewczynę.
Mężczyzna rozejrzał się za własnymi bokserkami (choć tak naprawdę miał ochotę pozostać nago - tak było wygodniej...), a kiedy wreszcie je znalazł, wciągnął je na siebie i podszedł do dziewczyny.
Nie odpowiedział na jej pytanie, spoglądając na noże, które wypadły z szafki. Ciekawe... Mógłby przysiąc, że wszystko zawsze było tu idealnie poukładane. I wątpił by zdarzyło mu się czegoś nie dopilnować, ale wolał nad tym teraz nie myśleć - teorie spiskowe pozostawimy na godziny pracy.
Podszedł do zlewu i umył dokładnie nóż, a także blat, starając się, by nie pozostał na nim żaden ślad bytności Nicci w jego domu, choć wiedział, że i tak pozostanie.
Uniósł się lekko na palcach, sięgając do półki zawieszonej wysoko nad jego głową i wyjął z niej paczkę patyczków do uszu, a także dwie małe buteleczki. Najpierw otworzył największą, wykonaną z przezroczystego plastiku i nalał niewielką ilość płynu na ściereczkę, po czym dokładnie wymył nóż. Następnie wytarł go suchą ścierką. Wyjął jeden patyczek z pudełka i nasączył go dwoma kroplami roztworu, znajdującego się w ciemnopomarańczowej, małej buteleczce, po czym przetarł nóż wzdłuż całej długości, sprawdzając każdy zakamarek. Nie przegapił niczego - śladów krwi brak. Po chwili sięgnął po wcześniejszą ściereczkę i znów nasączył ją przezroczystym płynem, wycierając dokładnie blat. Sprawdził i jego - wynik negatywny. Odciskami palców zajmie się po wyjściu Wolff.
- Nic ci się nie stało? - zwrócił się w jej stronę, chwytając delikatnie dłoń, którą skaleczyła i przyglądając się jej uważnie. Otworzył szerzej oczy, by po chwili zmarszczyć brwi i podrapać się po brodzie. - Nie bardzo rozumiem. Jak...? - zaczął, ale nie dokończył. Nie mógł znaleźć odpowiednich słów.
- Ja to zrobię - dodał, sięgając po dwa kubki i metalową puszkę.
- Kawa, czy herbata? - spojrzał na dziewczynę.
Re: Kuchnia i jadalnia
Nicci nawet nie patrzyła, kiedy ten wykonywał te wszystkie dziwne operacje. Sama w tym czasie zmyła dokładnie krew z ręki, po czym spojrzała na zasklepiającą się ranę. Po chwili był po niej niewielki ślad i właśnie wtedy Teo postanowił obejrzeć jej rękę.
- Powód, dla którego nie obawiam się, że wsadzisz mi nóż w plecy - powiedziała, zabierając rękę z jego dłoni. - Ale to miło, że się martwisz.
Wspięła się na palce i pocałowała go w kącik warg. To było takie... jak nie ona. Zbyt słodkie. Ale chyba się trochę wzruszyła tym, że zapytał, czy nic jej nie jest. Nikt nigdy nie zapytał jej, czy nic jej nie jest! Nikt nigdy się tym nie interesował. A tu taki Teo nagle ją tak zaskoczył.
Odsunęła się o krok, żeby zrobić mu miejsce przy czajniku, po czym oparła się o blat kuchenny troszkę dalej. I obserwowała poczynania Teo.
- Kawa - oznajmiła.
Odgarnęła kosmyki włosów za ucho, ale i tak widoczność była popsuta przez grzywkę. Ale Nicci już się do tego przyzwyczaiła.
Spojrzała na swoją rękę. Nie było już żadnego śladu po ranie, którą miała. Wykrzywiła usta. Żeby tak się zdradzić przy Teo! Nigdy nie wykazała się takim brakiem ostrożności. Ach, wszystko przez Teo. Wszystko zepsuł! I teraz znał jej tajemniczą umiejętność, dzięki której przeżyła te wszystkie lata.
- Teo... - Podniosła na niego wzrok. Poczekała, aż na nią spojrzy. - Nic nie widziałeś.
- Powód, dla którego nie obawiam się, że wsadzisz mi nóż w plecy - powiedziała, zabierając rękę z jego dłoni. - Ale to miło, że się martwisz.
Wspięła się na palce i pocałowała go w kącik warg. To było takie... jak nie ona. Zbyt słodkie. Ale chyba się trochę wzruszyła tym, że zapytał, czy nic jej nie jest. Nikt nigdy nie zapytał jej, czy nic jej nie jest! Nikt nigdy się tym nie interesował. A tu taki Teo nagle ją tak zaskoczył.
Odsunęła się o krok, żeby zrobić mu miejsce przy czajniku, po czym oparła się o blat kuchenny troszkę dalej. I obserwowała poczynania Teo.
- Kawa - oznajmiła.
Odgarnęła kosmyki włosów za ucho, ale i tak widoczność była popsuta przez grzywkę. Ale Nicci już się do tego przyzwyczaiła.
Spojrzała na swoją rękę. Nie było już żadnego śladu po ranie, którą miała. Wykrzywiła usta. Żeby tak się zdradzić przy Teo! Nigdy nie wykazała się takim brakiem ostrożności. Ach, wszystko przez Teo. Wszystko zepsuł! I teraz znał jej tajemniczą umiejętność, dzięki której przeżyła te wszystkie lata.
- Teo... - Podniosła na niego wzrok. Poczekała, aż na nią spojrzy. - Nic nie widziałeś.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Cóż, szanse na zabicie tej kobiety obecnie zmalały niemal do zera. Ale, że Teo jest wierzącym człowiekiem (co prawda średnio praktykującym) to nadal pozostawała mu nadzieja i wiara, że kiedyś wszystko pójdzie po jego myśli. W końcu - skoro do tej pory Bóg miał go w swojej opiece to dlaczego w przyszłości miałby go opuścić?
Wzruszył lekko ramionami i westchnął.
- O mnie martwiła się tylko kobieta, która nawet nie była moją matką i w dodatku została zamordowana. Ale to nie jest powód, dla którego ja miałabym się nie martwić o ciebie - spojrzał na nią i zdawać by się mogło, że wzrok ten jest wyzuty z wszelakich uczuć, jednakże gdzieś na dnie można było dostrzec pozostałości tej troski i coś jeszcze, czego jednoznacznie nie można było określić - zwłaszcza w połączeniu z tym człowiekiem. - Nie wiem o czym mówisz - wyszczerzył się do niej i zajął przygotowywaniem kawy.
Gdy po chwili nad dwoma kubkami unosiła się gorąca para, podał jeden z nich dziewczynie, delikatnie muskając jej dłoń swoją dłoniom - niby przypadkowo i uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
Gdyby w tej chwili widział ich ktoś obcy mógłby pomyśleć, że się kochają. Śmieszne, nie? Teo nie wierzył w miłość, choćby z tego powodu, że jedyne osoby, które naprawdę go kochały zostały mu odebrane - pierwsza przez los, a druga przez jakiegoś bydlaka. I tego właśnie bydlaka miał zamiar odnaleźć. Ale ostatnimi czasy ktoś trochę mu w tym przeszkadza.
Uniósł wzrok, upijając kilka łyków gorącego napoju i odstawił kubek na blat, splatając dłonie na torsie. Pochylił się i pocałował Nicci nim ta zdążyła unieść swoją kawę do ust. Odsunął się od niej równie szybko, jak się przysunął, wziął kubek w ręce i przeszedł do części jadalnej, siadając przy stole.
Wzruszył lekko ramionami i westchnął.
- O mnie martwiła się tylko kobieta, która nawet nie była moją matką i w dodatku została zamordowana. Ale to nie jest powód, dla którego ja miałabym się nie martwić o ciebie - spojrzał na nią i zdawać by się mogło, że wzrok ten jest wyzuty z wszelakich uczuć, jednakże gdzieś na dnie można było dostrzec pozostałości tej troski i coś jeszcze, czego jednoznacznie nie można było określić - zwłaszcza w połączeniu z tym człowiekiem. - Nie wiem o czym mówisz - wyszczerzył się do niej i zajął przygotowywaniem kawy.
Gdy po chwili nad dwoma kubkami unosiła się gorąca para, podał jeden z nich dziewczynie, delikatnie muskając jej dłoń swoją dłoniom - niby przypadkowo i uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
Gdyby w tej chwili widział ich ktoś obcy mógłby pomyśleć, że się kochają. Śmieszne, nie? Teo nie wierzył w miłość, choćby z tego powodu, że jedyne osoby, które naprawdę go kochały zostały mu odebrane - pierwsza przez los, a druga przez jakiegoś bydlaka. I tego właśnie bydlaka miał zamiar odnaleźć. Ale ostatnimi czasy ktoś trochę mu w tym przeszkadza.
Uniósł wzrok, upijając kilka łyków gorącego napoju i odstawił kubek na blat, splatając dłonie na torsie. Pochylił się i pocałował Nicci nim ta zdążyła unieść swoją kawę do ust. Odsunął się od niej równie szybko, jak się przysunął, wziął kubek w ręce i przeszedł do części jadalnej, siadając przy stole.
Re: Kuchnia i jadalnia
Cóż. Nikt jeszcze nie poznał sposobu, by zabić Nicci. Nikt. A ona nie miała zamiaru nikomu tego zdradzić. Na pewno nie Teo, ani żadnemu pracodawcy. To byłoby niezwykle niebezpieczne. Nicci, mimo wszystko, bała się śmierci i obawiała się, że ktoś mógł już odkryć ten sekret, którego tak usilnie strzegła. Ale i tak starała się nie okazywać strachu, kiedy ktoś do niej strzelał lub atakował ją jakąś ostrą bronią. Dlatego właśnie była świetna w tym, co robiła. I dlatego też pozwalała się czasem rozpoznawać.
- Nikt się o mnie nigdy nie martwił - powiedziała, uśmiechając się lekko. To całkiem miłe uczucie. Nawet, jeżeli martwił się ktoś, kto najprędzej mógłby dojść do tego, jak ją zabić.
Wzięła swoją kawę i objęła ją dłońmi. Dawała przyjemne ciepło i po chwili Nicci poczuła, że robi się jej trochę zbyt gorąco. Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, Teo pocałował ją. Uśmiechnęła się, po czym chwyciła kubek za ucho. Tak, jak to chciała zrobić chwilę wcześniej, zanim ktoś jej przerwał.
Nicci nie pamiętała, czy ktokolwiek ją kiedykolwiek kochał. Możliwe, że siostra i matka, ale ona ich w ogóle nie pamiętała. Pobyt w domu był tak odległy, że Nicci nawet nie pamiętała, w którym to było mieście. I kiedy dokładnie. Przez to też nie do końca znała swoją prawdziwą datę urodzin. Dlatego właśnie sobie ją wybrała i na wszystkich jej papierach, głównie fałszywych, ona widniała. Po odejściu z domu nie znalazła nikogo, którego by obdarzyła czymś więcej, niż obojętnością, albo do pewnego stopnia przywiązaniem spowodowanym chęcią przeżycia. Jakie wnioski? Nicci zwyczajnie nie miała zielonego pojęcia, czym była miłość, dlatego, nawet, gdyby się zakochała, nie miałaby o tym zielonego pojęcia.
Odprowadziła go wzrokiem, kiedy ten przeszedł do części jadalnianej, po czym sama tam poszła. Postawiła kubek na stole i objęła Teo od tyłu. Miłością tego nazwać nie można było, ale na pewno po prostu potrzebą czyjejś bliskości.
- Nikt się o mnie nigdy nie martwił - powiedziała, uśmiechając się lekko. To całkiem miłe uczucie. Nawet, jeżeli martwił się ktoś, kto najprędzej mógłby dojść do tego, jak ją zabić.
Wzięła swoją kawę i objęła ją dłońmi. Dawała przyjemne ciepło i po chwili Nicci poczuła, że robi się jej trochę zbyt gorąco. Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, Teo pocałował ją. Uśmiechnęła się, po czym chwyciła kubek za ucho. Tak, jak to chciała zrobić chwilę wcześniej, zanim ktoś jej przerwał.
Nicci nie pamiętała, czy ktokolwiek ją kiedykolwiek kochał. Możliwe, że siostra i matka, ale ona ich w ogóle nie pamiętała. Pobyt w domu był tak odległy, że Nicci nawet nie pamiętała, w którym to było mieście. I kiedy dokładnie. Przez to też nie do końca znała swoją prawdziwą datę urodzin. Dlatego właśnie sobie ją wybrała i na wszystkich jej papierach, głównie fałszywych, ona widniała. Po odejściu z domu nie znalazła nikogo, którego by obdarzyła czymś więcej, niż obojętnością, albo do pewnego stopnia przywiązaniem spowodowanym chęcią przeżycia. Jakie wnioski? Nicci zwyczajnie nie miała zielonego pojęcia, czym była miłość, dlatego, nawet, gdyby się zakochała, nie miałaby o tym zielonego pojęcia.
Odprowadziła go wzrokiem, kiedy ten przeszedł do części jadalnianej, po czym sama tam poszła. Postawiła kubek na stole i objęła Teo od tyłu. Miłością tego nazwać nie można było, ale na pewno po prostu potrzebą czyjejś bliskości.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Teo musiał zawsze pilnie strzec własnego życia. Cóż, nie posiadał żadnej super mocy, żadnego sekretu, dotyczącego jego sposobu na przetrwanie. Był zwyczajnym człowiekiem, który podatny był na zranienia, postrzały... Zazdrościł Nicoline. Jego życie z całą pewnością byłoby łatwiejsze, gdyby posiadał jej "moc". Ale nie miał zamiaru już o tym wspominać.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz - uśmiechnął się do niej pogodnie, odgarniając włosy z jej twarzy.
Bliskość. Emilio zawsze dążył do tego, by mieć kogoś obok siebie. Nienawidził samotności. Przerażała go ona. Dlatego też rzadko zdarzały się noce, które spędzał samotnie. Zawsze znalazła się jakaś chętna dziewczyna, a on był wdzięczny za to Bogu. Jak gdyby ten popierał jego sposób na samotność. Jak gdyby Panu nie przeszkadzał fakt, że sypiał nawet z nieletnimi. A może tak naprawdę strzegł go Szatan, a nie Bóg...?
Położył dłonie na jej rękach i pogłaskał je delikatnie, po czym cmoknął delikatnie w jej prawy nadgarstek.
- Bardzo to przyjemne, ale cholernie do ciebie niepodobne - stwierdził, próbując na nią spojrzeć.
A gdy wreszcie mu się to udało, mrugnął okiem i uniósł się na krześle, by dosięgnąć jej ust, na których złożył krótki pocałunek.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz - uśmiechnął się do niej pogodnie, odgarniając włosy z jej twarzy.
Bliskość. Emilio zawsze dążył do tego, by mieć kogoś obok siebie. Nienawidził samotności. Przerażała go ona. Dlatego też rzadko zdarzały się noce, które spędzał samotnie. Zawsze znalazła się jakaś chętna dziewczyna, a on był wdzięczny za to Bogu. Jak gdyby ten popierał jego sposób na samotność. Jak gdyby Panu nie przeszkadzał fakt, że sypiał nawet z nieletnimi. A może tak naprawdę strzegł go Szatan, a nie Bóg...?
Położył dłonie na jej rękach i pogłaskał je delikatnie, po czym cmoknął delikatnie w jej prawy nadgarstek.
- Bardzo to przyjemne, ale cholernie do ciebie niepodobne - stwierdził, próbując na nią spojrzeć.
A gdy wreszcie mu się to udało, mrugnął okiem i uniósł się na krześle, by dosięgnąć jej ust, na których złożył krótki pocałunek.
Re: Kuchnia i jadalnia
Kiedy ten ucałował jej nadgarstek, wzmocniła trochę uścisk. Po chwili jednak rozluźniła go, bo ten wykonywał taki manewr, że musiała to zrobić. Ale nie pożałowała. Po tym, jak już odsunął się po tym krótkim pocałunku, szybko go dogoniła i musnęła wargami jego usta.
- Mięknę na starość - powiedziała, odgarniając jego włosy z czoła.
Nie uśmiechała się. Jej twarz wyrażała nienaturalną obojętność. Nie wiadomo, czy był to efekt próby nieuśmiechnięcia się, czy zamierzony wyraz twarzy. Tak, czy inaczej, wyglądała dość przerażająco.
Nie wiadomo, kto strzegł Nicci, ale wiadome było, że komuś naprawdę zależało na tym, by przeżyła. Nicci zawsze uważała, że to dar od jej boga, ale z drugiej strony, miała dziwne wrażenie, że po prostu coś jej pomieszali w kodzie genetycznym i takim oto sposobem miała interesującą umiejętność, dzięki której przeżyła tyle lat. Kilka postrzałów, jakieś cięcia nożem, rozdarcia skóry i siniaki. Wszystko leczyło się w oka mgnieniu. I nikt nie wiedział, jak naprawdę i skutecznie można ją zranić. A Nicci nikomu tego zdradzić nie miała zamiaru.
- Ufasz mi? - zapytała, patrząc mu uważnie w oczy. Dziwne to było pytanie. W szczególności, jak na Nicci.
- Mięknę na starość - powiedziała, odgarniając jego włosy z czoła.
Nie uśmiechała się. Jej twarz wyrażała nienaturalną obojętność. Nie wiadomo, czy był to efekt próby nieuśmiechnięcia się, czy zamierzony wyraz twarzy. Tak, czy inaczej, wyglądała dość przerażająco.
Nie wiadomo, kto strzegł Nicci, ale wiadome było, że komuś naprawdę zależało na tym, by przeżyła. Nicci zawsze uważała, że to dar od jej boga, ale z drugiej strony, miała dziwne wrażenie, że po prostu coś jej pomieszali w kodzie genetycznym i takim oto sposobem miała interesującą umiejętność, dzięki której przeżyła tyle lat. Kilka postrzałów, jakieś cięcia nożem, rozdarcia skóry i siniaki. Wszystko leczyło się w oka mgnieniu. I nikt nie wiedział, jak naprawdę i skutecznie można ją zranić. A Nicci nikomu tego zdradzić nie miała zamiaru.
- Ufasz mi? - zapytała, patrząc mu uważnie w oczy. Dziwne to było pytanie. W szczególności, jak na Nicci.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Zaśmiał się pogodnie, gładząc jej dłoń i przyjrzał uważnie jej wyrazowi twarzy. Jakoś zdążył się już chyba do niego przyzwyczaić i wcale on go nie przerażał. Jeśli chodzi o Nicci to było to akurat całkiem normalne.
- Przy mnie chyba możesz - stwierdził, wzruszając lekko ramionami.
Bo w końcu on dla niej był też zdecydowanie delikatniejszy niż dla innych. Po prostu nie musiał być aż tak twardy i bezlitosny. W końcu ona go znała. Wiedziała jaki jest. I on także doskonale wie, jaka jest Nicoline.
Mężczyzna zmarszczył brwi. Uśmiech zniknął, a w oczach pojawił się niepokój. O co mogło jej chodzić?
Zastanowił się głęboko. Czy on jej ufa? Czy jej w ogóle można zaufać? Przecież w każdej chwili może wrazić mu nóż w plecy, lub wpakować kulkę między oczy. Zaufanie chyba w tym przypadku nie byłoby zbyt inteligentne. Mogłoby doprowadzić do tragedii...
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Ludzie mają ukryte motywy postępowania, nie mogę być niczego pewny - dodał po chwili.
Cały czas, gdy to mówił na jego twarzy malowała się lekka obojętność, pod którą kryła się niepewność i konsternacja.
- Czy gdybym ci ufał to nie wyszedłbym przypadkiem na skończonego głupka? - odwrócił się w jej stronę, przyciągając bliżej siebie. - Zresztą, nie ważne - dodał po chwili. - Chyba ci ufam.
- Przy mnie chyba możesz - stwierdził, wzruszając lekko ramionami.
Bo w końcu on dla niej był też zdecydowanie delikatniejszy niż dla innych. Po prostu nie musiał być aż tak twardy i bezlitosny. W końcu ona go znała. Wiedziała jaki jest. I on także doskonale wie, jaka jest Nicoline.
Mężczyzna zmarszczył brwi. Uśmiech zniknął, a w oczach pojawił się niepokój. O co mogło jej chodzić?
Zastanowił się głęboko. Czy on jej ufa? Czy jej w ogóle można zaufać? Przecież w każdej chwili może wrazić mu nóż w plecy, lub wpakować kulkę między oczy. Zaufanie chyba w tym przypadku nie byłoby zbyt inteligentne. Mogłoby doprowadzić do tragedii...
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Ludzie mają ukryte motywy postępowania, nie mogę być niczego pewny - dodał po chwili.
Cały czas, gdy to mówił na jego twarzy malowała się lekka obojętność, pod którą kryła się niepewność i konsternacja.
- Czy gdybym ci ufał to nie wyszedłbym przypadkiem na skończonego głupka? - odwrócił się w jej stronę, przyciągając bliżej siebie. - Zresztą, nie ważne - dodał po chwili. - Chyba ci ufam.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Chyba - powiedziała.
Nicci sama nie wiedziała, co chciała osiągnąć przez to pytanie. Ale skoro już je zadała, to chciała usłyszeć odpowiedź. Najwyraźniej zaskoczyła Teo. Poczekała cierpliwie, aż skończy mówić, po czym na jej twarz wstąpił uśmiech. Nie był to miły uśmiech, normalny człowiek by się przestraszył. Ale czy Teo?
- Jesteś strasznie głupi - powiedziała i pocałowała go. - Martwisz się o mnie, ufasz mi. To nie jest normalne.
Przesunęła palcem po jego szyi. Pochyliła się nad nim i musnęła wargami jego ucho.
- Jesteś nierozsądny.
Uśmiechnęła się tajemniczo. Tak, jakby właśnie chciała mu udowodnić, jak bardzo nierozsądny był. Ale nic takiego nie zrobiła. Prócz przytulenia się do niego. Mocnego i bardzo miłego uścisku. To było takie do niej niepodobne! Ale zamiast się tym przejąć, poczuła się naprawdę dobrze. I nie miała zamiaru puszczać Teo. Nie tak szybko.
Cóż. Jak Nicci dostanie zlecenie na Teo, to kto wie, jakby na nie zareagowała.
Nicci sama nie wiedziała, co chciała osiągnąć przez to pytanie. Ale skoro już je zadała, to chciała usłyszeć odpowiedź. Najwyraźniej zaskoczyła Teo. Poczekała cierpliwie, aż skończy mówić, po czym na jej twarz wstąpił uśmiech. Nie był to miły uśmiech, normalny człowiek by się przestraszył. Ale czy Teo?
- Jesteś strasznie głupi - powiedziała i pocałowała go. - Martwisz się o mnie, ufasz mi. To nie jest normalne.
Przesunęła palcem po jego szyi. Pochyliła się nad nim i musnęła wargami jego ucho.
- Jesteś nierozsądny.
Uśmiechnęła się tajemniczo. Tak, jakby właśnie chciała mu udowodnić, jak bardzo nierozsądny był. Ale nic takiego nie zrobiła. Prócz przytulenia się do niego. Mocnego i bardzo miłego uścisku. To było takie do niej niepodobne! Ale zamiast się tym przejąć, poczuła się naprawdę dobrze. I nie miała zamiaru puszczać Teo. Nie tak szybko.
Cóż. Jak Nicci dostanie zlecenie na Teo, to kto wie, jakby na nie zareagowała.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
A Teo nie. W końcu posiadała dosyć duże pokłady głupiej odwagi, która spokojnie mu wystarczała w takich momentach.
Wzruszył ramionami i zachłannie wpił się w jej usta. Już po chwili przecisnął swój język pomiędzy jej wargami i przymknął oczy. Gdy po chwili oderwał się od niej westchnął cicho i pociągnął ją na swoje kolana, obejmując ramieniem.
- A więc jestem nierozsądny i głupi. Zamierzasz coś z tym zrobić? - zapytał spokojnie z wyraźnym zaciekawieniem.
Wcale nie przeszkadzało mu to, że Nicci zachowuje się tak niecodziennie. Chyba po prostu tego potrzebował - tej bliskości i dziwnej normalności, której nikt do tej pory nigdy mu nie dawał. A ona - dziewczyna, na której czułość liczył najmniej, dała mu więcej niż by się spodziewał.
Cóż, póki co Teo nie był nikim na tyle ważnym, by ktoś mógł wydawać dziewczynie na niego zlecenie. Sam nie wiedział, co zrobiłby, gdyby dowiedział się, że dziewczyna musi go zabić. Nie wiedział i póki co wolał się nad tym nie zastanawiać.
Wzruszył ramionami i zachłannie wpił się w jej usta. Już po chwili przecisnął swój język pomiędzy jej wargami i przymknął oczy. Gdy po chwili oderwał się od niej westchnął cicho i pociągnął ją na swoje kolana, obejmując ramieniem.
- A więc jestem nierozsądny i głupi. Zamierzasz coś z tym zrobić? - zapytał spokojnie z wyraźnym zaciekawieniem.
Wcale nie przeszkadzało mu to, że Nicci zachowuje się tak niecodziennie. Chyba po prostu tego potrzebował - tej bliskości i dziwnej normalności, której nikt do tej pory nigdy mu nie dawał. A ona - dziewczyna, na której czułość liczył najmniej, dała mu więcej niż by się spodziewał.
Cóż, póki co Teo nie był nikim na tyle ważnym, by ktoś mógł wydawać dziewczynie na niego zlecenie. Sam nie wiedział, co zrobiłby, gdyby dowiedział się, że dziewczyna musi go zabić. Nie wiedział i póki co wolał się nad tym nie zastanawiać.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Nic, to nie moja sprawa - powiedziała. No i to była już stara Nicci. Ale nie zeszła z jego kolan. Oparła się o jego tors. Przymknęła oczy i przez chwilę tak siedziała. Z jej twarzy zniknęły wszelkie oznaki zadowolenia. Teraz była tylko chłodna obojętność. Ale Teo nie mógł tego zauważyć, bo wzrok miała skierowany w podłogę, toteż głowę miała pochyloną lekko do przodu. Całą resztę zasłoniła grzywka.
W końcu obejrzała się na stół i sięgnęła po swoją kawę i napiła się. Potem dopiero spojrzała na Teo. Przechyliła lekko głowę.
- Ale wciąż uważam, że nie powinno tak być - odparła, wzruszając lekko ramionami. - To całkiem miłe uczucie, kiedy ktoś ci ufa - coś nowego - ale nie chciałabym, byś się zawiódł.
Mówiła tak, jakby to było już oczywiste, że coś mu w przyszłości ma zamiar zrobić. I to nie miało być miłe. Nicci nie była pesymistką. Realistką. Po prostu zdawała sobie sprawę, że przywiązywanie się do ludzi nie jest opłacalne.
Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała wprost na twarz Teo. Odgarnęła grzywkę z czoła i oczu, żeby lepiej go widzieć, po czym wykrzywiła usta w słabo widocznym uśmiechu.
W końcu obejrzała się na stół i sięgnęła po swoją kawę i napiła się. Potem dopiero spojrzała na Teo. Przechyliła lekko głowę.
- Ale wciąż uważam, że nie powinno tak być - odparła, wzruszając lekko ramionami. - To całkiem miłe uczucie, kiedy ktoś ci ufa - coś nowego - ale nie chciałabym, byś się zawiódł.
Mówiła tak, jakby to było już oczywiste, że coś mu w przyszłości ma zamiar zrobić. I to nie miało być miłe. Nicci nie była pesymistką. Realistką. Po prostu zdawała sobie sprawę, że przywiązywanie się do ludzi nie jest opłacalne.
Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała wprost na twarz Teo. Odgarnęła grzywkę z czoła i oczu, żeby lepiej go widzieć, po czym wykrzywiła usta w słabo widocznym uśmiechu.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
Uśmiechnął się pod nosem. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak dobrze ją zna. Nie musiał na nią patrzeć, by wiedzieć jaki wyraz przybrała jej twarz. Wzruszył lekko ramionami, po czym sięgnął po własną kawę i dopił jej resztkę, odstawiając kubek na stół.
- Liczę się z tym, że w końcu się zawiodę - odparł.
Bo się liczył. Taka była prawda. Doskonale wiedział, co może na niego przynieść ta znajomość. Doskonale wiedział, że nie może spodziewać się, by wyszło z tego coś dobrego. Przecież to była Nicci. A Nicci była niebezpieczna i każdy o tym wiedział. On tym bardziej. W końcu tropił ją już od wielu lat!
Przejechał palcem wskazującym po jej policzku, zatrzymując go na jej ustach i uśmiechnął się do siebie.
- I tak uważam, że to jest tego warte. Ta groźba, która cały czas nade mną wisi i w ogóle. To jest warte wiele. Choćby ze względu na takie chwile, jak ta - powiedział spokojnie, parząc jej głęboko w oczy i znów ją pocałował.
- Liczę się z tym, że w końcu się zawiodę - odparł.
Bo się liczył. Taka była prawda. Doskonale wiedział, co może na niego przynieść ta znajomość. Doskonale wiedział, że nie może spodziewać się, by wyszło z tego coś dobrego. Przecież to była Nicci. A Nicci była niebezpieczna i każdy o tym wiedział. On tym bardziej. W końcu tropił ją już od wielu lat!
Przejechał palcem wskazującym po jej policzku, zatrzymując go na jej ustach i uśmiechnął się do siebie.
- I tak uważam, że to jest tego warte. Ta groźba, która cały czas nade mną wisi i w ogóle. To jest warte wiele. Choćby ze względu na takie chwile, jak ta - powiedział spokojnie, parząc jej głęboko w oczy i znów ją pocałował.
Re: Kuchnia i jadalnia
- To dobrze - powiedziała. - Nie chciałabym cię zbytnio zaskoczyć.
Uśmiechnęła się złośliwie. Odwzajemniła jego pocałunek, ale krótko. W końcu sięgnęła po swoje rzeczy i ubrała się. Sprawdziła, czy broń dobrze usadowiła na swoim miejscu, po czym stwierdziła, że była gotowa. Spojrzała kątem oka na zegarek, a następnie obejrzała się na wyjście z kuchni.
- No cóż, pora na mnie - oznajmiła. - Jutro z rana muszę zająć się pracą.
Przeciągnęła się leniwie. Popatrzyła na Teo i musnęła wargami jego usta, tak na pożegnanie, i skierowała się w stronę wyjścia.
- Poradzisz sobie sam w odbiorze samochodu, prawda? - Spojrzała na niego uważnie, ale zanim zdążył odpowiedzieć, wyszła. - Zadzwoń, jak coś - dodała, kiedy była już na schodach. A chwilę później jej już nie było.
Uśmiechnęła się złośliwie. Odwzajemniła jego pocałunek, ale krótko. W końcu sięgnęła po swoje rzeczy i ubrała się. Sprawdziła, czy broń dobrze usadowiła na swoim miejscu, po czym stwierdziła, że była gotowa. Spojrzała kątem oka na zegarek, a następnie obejrzała się na wyjście z kuchni.
- No cóż, pora na mnie - oznajmiła. - Jutro z rana muszę zająć się pracą.
Przeciągnęła się leniwie. Popatrzyła na Teo i musnęła wargami jego usta, tak na pożegnanie, i skierowała się w stronę wyjścia.
- Poradzisz sobie sam w odbiorze samochodu, prawda? - Spojrzała na niego uważnie, ale zanim zdążył odpowiedzieć, wyszła. - Zadzwoń, jak coś - dodała, kiedy była już na schodach. A chwilę później jej już nie było.
Nicoline "Nicci" Wolff- Liczba postów : 19
Dołączył : 14/10/2009
Wiek : 40
Skąd : zewsząd i znikąd; Nicci to człowiek zagadka
Rasa : człowiek
Re: Kuchnia i jadalnia
A Teo wyniósł się z mieszkania, bo sam w nim siedzieć nie będzie. Nie ma w tym nawet krztyny przyjemności!
I w końcu odebrał nawet własny samochodzik!
I w końcu odebrał nawet własny samochodzik!
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|